
Cześć! Jestem Asia, miałam wtedy 34 lata i nic nie zapowiadało tego co będzie dalej. Zwykła torbiel, usunie się i po sprawie. Nie martwiłam się zbytnio, lekarze mnie uspokajali. Po zabiegu lekarz operator powiedział tylko, że bardzo mu przykro ale to nie było to czego się spodziewali i niestety zmiana nie została usunięta, trzeba sytuację zbadać. Trwało to bardzo długo, diagnozę zmieniano parę razy, szukano wszędzie zmiany pierwotnej. Wiadomo już było, że to nowotwór i że nie jest najlepiej, jednak żadne badania nie mogły jednoznacznie rozstrzygnąć z czym mamy do czynienia. W końcu znalazł się profesor który zakwalifikował mnie od razu do nowoczesnego zabiegu operacyjnego HIPEC.
Po bardzo rozległej operacji - półroczna seria standardowej chemioterapii systemowej która jednak nie powstrzymała rozwoju choroby. Kolejne rozległe zabiegi, resekcje, kolejne pół roku chemii i dalsza progresja - niedrożność jelit spowodowana guzem - usunięto mi część jelita grubego. W końcu zamknęły się jakiekolwiek możliwości refundowanego leczenia, które z resztą nie przynosiło pozytywnych rezultatów. Żadne badania kliniczne nie wchodziły już w grę, zostałam pozostawiona na pastwę losu, z ogromnym żalem, wyniszczona nieskutecznym leczeniem i cierpiąca ogromny ból z powodu dalej postępującej choroby.
Ostatnim rzutem na taśmę pojechaliśmy z mężem z Gdańska na drugi koniec Polski do Opola, gdzie znalazła się klinika oferująca kompleksowe leczenie, niemożliwe w warunkach refundacji. Tam wszczepiono mi port dootrzewnowy umożliwiający podawanie terapeutyków prosto do jamy brzusznej. Wykonano badania chemiowrażliwości - to już nie było leczenie na ślepo a przemyślane, celowane leczenie… i w końcu walka z chorobą zaczęła przynosić rezultaty. Udało nam się na własną rękę opłacić dwie odrębne linie immunoterapii, chemioterapię i liczne terapie towarzyszące.
Przeszłam również radioterapię okupioną ciężkimi powikłaniami które po raz kolejny utrudniły dalsze leczenie. Radioterapia zakończyła się zatorowością płucną - kolejnym otarciem się o śmierć. Zaledwie trzy miesiące później w zamkniętym fragmencie jelita utworzył się ropień którego wyleczenie zajęło wiele miesięcy. Był to okres okupiony ogromnym bólem i bezradnością, który znów dał chorobie czas na rozwój.
Obecnie jesteśmy po kolejnym szalenie drogim badaniu (25 tys. ZŁ) wrażliwości nowotworu na zarówno leki cytostatyczne jak i naturalne substancje. Zbieramy na kolejną linię immunoterapii i celowanej terapii cytostatykami wraz z terapiami towarzyszącymi, takimi jak hipertermia (wzmacnianie działania leków cytostatycznych poprzez podawanie ich w hipertermii) oraz na suplementy o potwierdzonym działaniu antynowotworowym dla mojego konkretnego przypadku.

W tej chwili jestem osobą ze znacznym stopniem niepełnosprawności, bardzo często nie jestem w stanie funkcjonować bez pomocy. Mój wspaniały mąż - moja opoka - nawet parę razy w miesiącu rzuca wszystko i wiezie mnie na drugi koniec Polski abym mogła otrzymywać leczenie. W tym czasie bliska rodzina pomaga nam opiekując się naszym dobytkiem. Na miejscu w Opolu potrzebujemy zakwaterowania, musimy opłacić dojazdy i wszelkie inne wydatki towarzyszące. Sami już nie damy rady sprostać tym wydatkom dlatego jesteśmy zmuszeni prosić o pomoc, aby móc dalej walczyć. Teraz mam 39 lat, bardzo wiele za sobą ale i dalszą wolę walki!
To kolejna zbiórka jakich tu wiele, mimo wszystko bylibyśmy ogromnie wdzięczni za każdą pomoc
Dziękujemy
Asia i Leszek

Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Marcin S
Od społeczności JVM :)
Anonimowy Darczyńca
Od społeczności PHPers
Tomasz Kądziołka
Trzymajcie się mocno razem!
Anonimowy Darczyńca
dużo siły, trzymamy kciuki! <33
Anonimowy Darczyńca
<3