Teraz my pomóżmy Mariolce

Witam, przedstawię Wam  pewną osobę jest nią Moja siostra. Mariolka ma 27 lat, jest super siostrą, wspaniałą mamą 3 letniego synka Natanka i najlepszą przyjaciółką na którą zawsze można liczyć. To radosna, uśmiechnięta, pełna optymizmu dziewczyna. Pomimo że życie daje jej w kość zawsze gotowa pomóc. 

W 2014 roku dostała pierwszego kopniaka od losu, zdiagnozowano u niej stwardnienie rozsiane - nie załamała się, nie poddała się - starała się dalej normalnie żyć. Pracowała, urodziła synka... Spadł następny cios od losu - przepuklina między kręgowa i nie trzymanie moczu... to też jej nie zwaliło z nóg.Nie zrezygnowała z pracy, choć bywało bardzo ciężko, niestety pieniądze z nieba nie spadają a wydatki rosną. W między czasie zmarła nasza mama po długiej walce z rakiem, po niej Mariolka pochowała teściową która też przegrała z tą chorobą. Kiedy myślała że pomału wszystko jakoś się układa, pogorszył jej się wzrok - zdiagnozowano kolejne schorzenie - niedowidzenie obu oczu z powodu wyniszczenia siatkówki. Podłamała  się, ale od czego ma nas - rodzinę, przyjaciół. Odzyskiwanie zniszczonej siatkówki jest bardzo kosztowne, jeden punkt to ok. 10.000 zł , niestety choroba postępuje. Do tego wizyty, dojazdy, leki. Jak by tego było mało los postanowił wystawić Mariolkę na kolejną próbę - rak piersi. Przy wsparciu partnera, naszym, przyjaciół, psychologów podniosła się i podjęła decyzję - "nie poddam się, nie ja ".Walczymy dalej .... 

Chciałabym by zobaczyła jak dorasta synek, jak przyprowadza pierwszą dziewczynę. Chcę by złapała w końcu wymarzonego kilogramowego lina - uwielbia wędkować. Niestety nasze zebrane pieniądze to kropla w morzu. Dla Was złotówka to nic - dla nas, dla niej to bardzo dużo. Będę bardzo wdzięczna za każdą pomoc dla mojej siostry.