Ratujmy Tornado

Tornado był , pełnym energii koniem o gorącym temperamencie. Od razu skradł moje serce. Niestety, gdy go kupiłam, okazało się, że u poprzedniego właściciela przeszedł nieprawidłowo przeprowadzoną kastrację – pozostawiono mu jedno jądro. Druga operacja była konieczna, a wszystko wskazywało na to, że będzie to rutynowy zabieg…

Nikt nie spodziewał się jednak, jak dramatyczny będzie jego dalszy przebieg. Sam zabieg przebiegł poprawnie, lecz powikłania po narkozie okazały się bardzo poważne. Tornado zaczął się pokładać, pojawiły się drgawki mięśniowe, oddawał mocz z krwią, z dnia na dzień był słabszy.  W końcu, któregoś dnia, położył się i nie miał już siły wstać. Nikt nie dawał mu szans na przeżycie.

Patrzyłam, jak cierpi, a moje serce pękało. Ale widziałam w jego oczach błaganie o pomoc. Przecież ma dopiero 4 lata więc całe życie przed nim… Wiedziałam, że nie mogę się poddać – obiecałam sobie, że zrobię wszystko, by wyciągnąć go z tego koszmaru.

Dziś Tornado nadal jest w stanie ciężkim. Ma uszkodzoną wątrobę, cierpi na miopatię mięśni, jest bardzo osłabiony. Nie potrafi samodzielnie wstać – pomagamy mu za pomocą dźwigu i pomocą ludzi którym jego los nie jest obojętny. Każdy jego oddech, każda iskierka w oku to dla mnie nadzieja.

Tornado walczy. A ja walczę razem z nim.

Przed nami długa i kosztowna droga – specjalistyczne leki, suplementy, codzienna opieka oraz intensywna rehabilitacja, bez której Tornado nie odzyska sprawności. Każdy dzień to nowe wyzwania, ale też nowe nadzieje.

Dlatego zwracam się z ogromną prośbą o wsparcie finansowe. Nawet najmniejsza kwota może zrobić wielką różnicę – pomoże w zakupie niezbędnych leków, opłaceniu zabiegów i zapewnieniu Tornado odpowiednich warunków do walki o życie.



Z góry dziękuję za każde wsparcie, udostępnienie i dobre słowo. Razem możemy dać mu nadzieję.