O mnie.....
Na początku były koty. Zabierałam do siebie chore, leczyłam, robiłam zabiegi i szukałam domów. Później odkryłam Dogomanię i zaczęło się ratowanie z całej Polski psów w typie TTB i bordosiów.
W latach 2001 - 2004 współorganizowałam i prowadziłam pierwsze, miejskie przytulisko. Miasto dawało wtedy miesięcznie na psy 300zł. My pracowaliśmy wszyscy w ramach wolontariatu. Drugie przytulisko to Buczek, lata 2006 - 2009. Tu już było lepiej. Miasto opłacało dwóch pracowników i opiekę wet.
To do Buczka przyjechało 10 psów z likwidowanego schroniska w Krzyczkach. Przyjechały te najbardziej skrzywdzone, dzikie, wykopywane z nor pod budami. U nas znalazły dom. Moja praca, to nadal wolontariat i zaopatrzenie.
To też lata powstania pierwszej Koalicji dla Zwierząt. Pracowałam tam nad obywatelską nowelizacją UoZ.
Później zostałam radną RM Szczecinek i jako radna napisałam pierwszy, miejski program zapobiegania bezdomności zwierząt domowych.
Zgodnie z tym programem od 2006 roku miasto refunduje kastrację zwierząt właścicielskich, opiekę wet, kotów wolno żyjący, szczególnie kastrację i wydawana jest karma społecznym opiekunom kotów.
Budowę schroniska "wychodziłam", a jak już była zgoda, to pracowałam nad jego projektem. Dzisiaj takie rozwiązania stają się powoli normą, wtedy w latch 2007 -2009 to była rewolucja. To dlatego w 2013 roku Główny Lekarz Weterynarii uznał schronisko w Szczecinku za najlepsze w Polsce pod względem dobrostanu zwierząt, zarządzania i właśnie infrastruktury. Byłam jego kierowniczką przez 10 lat.
Przez paręnaście lat do dzisiaj trwa moja walka o ucywilizowanie, a może w końcu zamknięcie schroniska w Białogardzie. Hycel sonie nie zdaje sprawy, ile psów z jego klatowiska przeszło przez moje ręce, nawet dzisiaj.
Od dwóch lat na emeryturze, pod patronatem Fundacji Dobrych Zwierząt usiłuję zrealizować projekt PSILĄDEK NADZIEI, z kanapy na kanapę. Dom spokojnej i godnej starości dla psów.
Na stałe mieszka tutaj u mnie osiemnastoletnia amstafka Lala, Tosia po zabiegu usunięcia śledziony, stary Szkot, Flora, odebrana z nieudanej, schroniskowej adopcji, już po moim odejściu, Leony odebrane z pseudo i kaleki, mały Leon. Przejściowo psy po zabiegach i do socjalizacji. Zajmuję się też pomocą dla wioskowych kundlasi. Zdejmuję z łańcucha, kastruję i szukam im nowych domów. dokarmiam wioskowe koty i pomagam w dokarmianiu psów właścicielskich.
Samochód to moje narzędzie pracy. Służy mi do przewozu psów na zabiegi, leczenie, diagnostykę do Lecznicy w Szczecinku, do rozwożenia karmy, do wożenia na rehabilitację Leona.
Jednak nadszedł dzień, którego się już obawiałam. Mój ukochany, pełnoletni Kangur odmówił posłuszeństwa i nie opłaca się go reperować. A bez samochodu nic już tutaj nie zdziałam.
Nie potrzebuję żadnej "wypasionej fury". Wystarczy mi samochód w granicach 6 -7 tysięcy.
Tylko czy uda mi się tyle uzbierać?
Maria Danuta Kadela
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!