Wsparcie dla rodziny Majki.

,,Wstyd jest nie poprosić o pomoc,, tak mi ktoś powiedział. Jestem mamą trójki dzieci najmłodsza córka Maja urodziła się z zespołem Downa I wrodzoną wadą serca. Synów mam zdrowych cieszących się swoim dziecinstwem w domu. 

Gdy Maja miala 3,5 miesiąca przeszła operację na serduszko. Teraz gdy skończyła 11 lat przez przypadek wykryto u niej maloplytkowosc i od 2 czerwca Maja była pod opieką przylądka nadzieji we Wrocławiu.

W przyladku była diagnozowana pod kątem nowotwora, miała robione punkcję, trepanobiobsje, biopsję węzła chłonnych te badania nie dały odpowiedzi co jest córeczce. 

Po ponad miesięcznym pobycie w przyladku nadzieji córka trafiła na oddział kardiologiczny z ostrym zapaleniem wsierdzia co liczy się z długim pobytem w szpitalu i leczeniem antybiotykiem. Po wyleczeniu wsierdzia będzie ja czekała operacja zastawki aby móc wrócić do przyladka nadzieji i kończyć badania pod kontem podejrzewanego nowotworu złośliwego. 

Zaczynam sobie pomału nie radzić z tą sytuacją. Najbardziej przeraża mnie to że pomału zaczyna nam brakować pieniędzy. Partner przyjeżdża do nas co drugi lub trzeci dzień co też kosztuję i nie zawsze sa pieniądze na podróż. Utrzymać dom dwójkę dzieci ,mnie i córkę w szpitalu, a pampersy,chusteczki i inne rzeczy do szpitala musze zapewnic ja,tak samo moje wyżywienie. A jest to ponad siły mojego partnera. Nie jest on biologicznym ojcem moich dzieci a dba o nie lepiej niż ich ojciec. O ojcu dzieci nie będę pisać bo walczę o odebranie mu praw. 

Kto mógł to pomógł nam finansowo, ale zycie jest teraz bardzo ciężkie i nie zawsze możemy liczyć na pomoc  bo każdy musi za coś żyć i każdy ma zobowiązania finansowe. 

Dlatego postanowiłam napisać i prosić o pomoc i jakiekolwiek wsparcie finansowe. 

Z całego serca dziękuję o jakiekolwiek wpłaty ❤️. 

Przepraszam za chaotyczny opis ale emocje biorą górę. A w głowie jeden wielki metli i cicha nadzieją ze lekarze się mylą i Maja szybko wróci do domu.