
Aktualizacja listopad 2025
Drodzy Przyjaciele
Dwa lata temu zostałam zdiagnozowana z rakiem trzustki. Byłam wtedy w 5 tygodniu ciąży z moim czwartym dzieckiem. Wszystkie badania, zalecenia, diagnozy odbywały się tak szybko, ze nie wiedziałam, co się dokoła mnie dzieje.
W całym tym chaosie usłyszałam mnóstwo strasznych prognoz. Wszystko to miało się stać, jeśli nie poddam się obszernej operacji na trzustce (jeszcze podczas ciąży). Usłyszałam, że w ciągu kolejnego pół roku umrę i osierocę trójkę dzieci, że mój guz pęknie co może być śmiertelnie niebezpieczne, ze pękną mi przewody żółciowe, dostanę żółtaczki, czy też zapalenia trzustki w ciąży. Nie pamietam czy usłyszałam więcej diagnoz. Jednak jedno jest pewne. Wszystko oddałam Panu Bogu. Zostałam otoczona modlitwa przez najbliższych, dalszych znajomych i zupełnie nieznajome dla mnie osoby. I stał sie cud. Pomimo chaosu, błędów diagnostycznych i strachu, operacja mogła zostać przełożona na później a ja spokojnie moglam urodzić moją córeczkę. Ciąża przebiegła spokojnie, bez żadnych komplikacji. Moja córeczka urodziła się zdrowa (ma na imię Bogna).
Jednak po porodzie okazało się, ze guzów jest więcej (były widoczne wcześniej na zdjęciach) jednak nie były zauważone przez lekarzy w pierwszym momencie. Okazało się, że mam 5 przerzutów do kręgosłupa i nie mogę poddać sie operacji w tej sytuacji. Przyznam, że mi ulżyło. Bardzo bałam się tak obszernej operacji z tak dużym ryzykiem śmierci pacjenta.
Od 1.5 roku korzystam z alternatywnej terapii. Jest oparta na personalizowanym planie diety, suplementacji, oczyszczaniu organizmu. I od 1.5 roku moja choroba się ustabilizowala. Nie ma nowych przerzutów a te, które były widoczne wcześniej się nie powiększają. Chwała Panu!
Jednak choroba nadal się nie cofnęła. Z nowotworami jest bardzo niepewnie. Nigdy nie wiadomo, czy choroba nie rozwinie się na nowo. Guz cały czas uciska na trzustkę, która nie działa poprawnie. Świadomość, że chodzę z tykającą bombą w brzuchu jest przerażająca. Po ostatnim badaniu i konsultacji z lekarzem postanowiłam dodać nowy element do całości moich terapii. Walczę bo czwórka moich dzieci potrzebuje mamy. Moim marzeniem jest patrzeć jak dorastają, zakładają swoje rodziny. Terapię pomagają utrzymać mnie przy życiu dla nich.
Koszty terapii w jak największym zakresie staram się pokrywać z własnej kieszeni (ubezpieczenie nie pokrywa ani jednej części terapii). Mam też pomoc wspaniałych przyjaciół i rodziny. Jednak obecnie jestem na granicy zwolnienia z pracy przez zbyt długie chorowanie a terapie i koszty podróży z nimi związane są dla nas ogromnym obciążeniem. Wraz z mężem wychowujemy czwórkę dzieci.
Wierzę, że mogę liczyć na Państwa pomoc.
Z gory dziękuję

Opis z czerwca 2024
Mam na imię Ewa. Jestem mamą czwórki dzieci (w wieku 12, 9, 7 lat i najmłodszego 4-tygodniowego maleństwa). W drugim trymestrze ciąży na mojej trzustce wykryto guza neuroendokrynnego wielkości 4 cm. W pierwszej chwili lekarze zalecali natychmiastową operację (jeszcze z dzieckiem w brzuchu), która mogła skończyć się śmiercią maluszka a nawet mamy. Jednak dalsza diagnostyka wykazała, że z operacją można poczekać (jeśli Bóg da) do końca ciąży. Na początku lekarze ostrzegali, że utrzymanie ciąży może skończyć się nagłą interwencją (cięciem cesarskim, wcześniactwem naszego czwartego dziecka i natychmiastową operacją) ze względu na pęknięcie dróg żółciowych, zapalenie trzustki lub pęknięcie guza. Już w trakcie ciąży rozpoczęłam serię terapii i zabiegów komplementarnych, żeby jak najdłużej utrzymać ciążę. I udało się! Nasza córeczka urodziła się 4go maja, zupełnie zdrowa, porodem naturalnym, w 38 tygodniu ciąży. Stało się to dzięki opiece Pana Boga oraz terapii, na które ponad 100 osób pomogło mi zebrać pieniądze w poprzedniej zbiórce (pt. Leczenie guza trzustki). Jestem Państwu (i Wam, drodzy przyjaciele) za to bardzo wdzięczna. To, m.in. dzięki Wam, nasza córeczka mogła urodzić się w terminie i jest zupełnie zdrowa.
Teraz czas na mamę. Operacja, która jest zalecana jest jedną z najbardziej obszernych i najcięższych operacji, jakie wykonuje się na brzuchu (procedura Whipple'a - wycięcie części trzustki, dwunastnicy i woreczka żółciowego). Po tej operacji, pacjenci wracają do pełnej sprawności dopiero po 6-12 miesiącach a czasem nigdy nie wracają do pełnej sprawności (może rozwijać się cukrzyca, problemy trawienne i niedobory pokarmowe, często krótko po tej operacji, konieczne są kolejne). Pierwsze miesiące po operacji to duża dawka cierpienia, nie tylko dla pacjenta, ale też dla całej rodziny (ból przy poruszaniu, niemożność przyjmowania pokarmów, brak możliwości przytulenia czy nakarmienia niemowlaka ze względu na pełne przykucie do łóżka, wymagana pomoc od drugiej osoby nawet przy pójściu do toalety czy prysznicu). Mój mąż nie będzie w stanie opiekować się mną i czwórką naszych dzieci (w tym noworodkiem). Dlatego na tę chwilę zdecydowaliśmy się na odroczenie operacji i poszukanie innych metod.
Obecnie jestem pod opieką kliniki z Wielkiej Brytanii. Do tej pory prowadziliśmy częściową terapię ze względu na ciążę, a później połóg i karmienie piersią. W lipcu rozpoczynam pełną terapię, którą nadal staramy się z mężem pokryć w jak największym stopniu z oszczędności i kredytów. Jednak ilość zabiegów, podróży do Londynu i suplementów nadal przekracza nasze możliwości. Cała terapia będzie trwała 1.5 roku, podczas którego, co 3 miesiące muszę jeździć na badania i terapie do Londynu. Dodatkowo w każdym miesiącu muszę pokryć koszty leków i suplementów w wysokości 1500-1800 Euro. To wszystko znacznie przekracza nasze możliwości finansowe, zwłaszcza, że w domu mamy pozostałą trójkę dzieci, którymi też musimy się opiekować lub znajdować dla nich opiekę podczas podróży do Anglii i zabiegów.
Niestety, metody komplementarne nie są refundowane przez ubezpieczenie zdrowotne i całe koszty leczenia musimy pokryć sami. Do tej pory nam się to udawało (również z Waszą pomocą). Widzimy też pozytywne efekty tej terapii - do tej pory guz był stabilny, nasza córeczka urodziła się w terminie bez komplikacji a ja czuję się coraz lepiej. Jednak terapia ta jest bardzo droga i znów powoli kończą nam się fundusze. Dlatego zwracamy się do Was z prośbą o modlitwę za naszą rodzinę i pomoc w zebraniu kolejnej dużej kwoty na leczenie.
Z góry dziękujemy. Niech Pan Bóg Was Błogosławi.
Ewa z rodziną
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Ewa Borońska
Odwagi, Wiary i Nadziei pani Ewo!
Krzysztof
Przekazałem 1000 zł mam nadzieję że dotrze do Pani.
Ewa Cendrowicz - Organizator zbiórki
Dziękuję z całego serca. Na pewno dotrze :) Pozdrawiam
Joanna
Ewo, czekałam na sygnał od Ciebie. Cieszę się, że Bogna jest zdrowa, a z Tobą nie jest gorzej... oby było już tylko lepiej. Jesteś w moich myślach!
Ewa Cendrowicz - Organizator zbiórki
Dziękuję Asiu! Walczę i się nie poddaję. Pozdrawiam!
Anonimowy Darczyńca
Niech Pan błogosławi całej rodzinie
Ewa Cendrowicz - Organizator zbiórki
Dziękuję!