Straciliśmy w pożarze dom i koty

Popołudnie 6 lipca 2025 sprawiło, że ten dzień okazał się jednym z najgorszych w życiu moich rodziców, brata i moim.

W pokoju na parterze wybuchł akumulator, doprowadzając do pożaru, który pochłonął sypialnię i salon z aneksem kuchennym. Reszta domu jest pokryta sadzą i dymem - obecnie nie da się tam mieszkać. Na szczęście w trakcie wybuchu był w domu tylko mój tato, który odniósł niegroźne dla życia poprzenia i nawdychał się dymu. 

Straciliśmy wspomnienia, dach nad głową, poczucie bezpieczeństwa i rzeczy, na które nasi rodzice pracowali latami.

Największą stratą, której nie da się naprawić jest utrata dwóch członków rodziny, dwóch przyjaciółek które zawsze były obok - naszych kotek Tosi i Zuli. Niestety mimo niesamowitej pracy strażaków, którzy wynieśli je na zewnątrz i starali się przywrócić czynności życiowe, nie udało się ich uratować. Jest to strata, która będzie nam towarzyszyć już zawsze.

Organizujemy tę zbiórkę, bo choć wierzymy, że wszystko można odbudować, wiemy też, że sami sobie nie poradzimy.

Zniszczeniu uległy ściany, sufity, podłogi, meble, sprzęty potrzebne do codziennego funkcjonowania. Rodzice, którym spłonęła sypialnia zostali bez ubrań, sprzętu do pracy, dobytku na który pracowali latami. Drzwi tarasowe zostały zniszczone, a przez otwór wyrzucano i gaszono ubrania i inne przedmioty, które stanęły na drodze ognia. Same koszty sprzątania i odbudowy pomieszczeń przekraczają nasze możliwości. Dodatkowo chciałabym zapewnić rodzicom pomoc psychologa, żeby w przyszłości ta sytuacja nie odbiła się na ich psychice, oraz w razie potrzeby pomoc prawną.

Dziękujemy naszym sąsiadom, rodzinie i znajomym za natychmiastowe wsparcie, pojawienie się na miejscu z chęcią pomocy.

Gdy rzeczoznawca z ubezpieczalni obejrzy dom, będziemy mogli rozpocząć sprzątanie i próbę odzyskania tego, co się jeszcze uchowało.

Z góry dziękuję za każdą pomoc, będziemy niesamowicie wdzięczni za każdą złotówkę i każde udostępnienie zbiórki.

Ala, Piotrek, Gosia i Jarek Rabiej