Pożar mieszkania.

Pod koniec marca mój tata coraz gorzej się czuł, wzięli go do szpitala następnego dnia był pod respiratorem. Mama bardzo ciężko to znosiła, nie mogła spać, bardzo mało jadła opadała z sił. W niedzielę wielkanocną ledwo zeszła z II piętra do taxi. Gdy miałam drugą zmianę zachodziłam koło 21, tak też było 13.04 palił się tv ale nie otworzyła, pomyślałam 😢 niech się wyślij, rano też nie otwierała, tel wyłączony. Weszliśmy przez balkon sąsiada leżała na podłodze w dużym, serce nie wytrzymało. Obie z siostrą postanowiłyśmy nie mówić tacie, on chyba czuł, zmarł 20.04. Myślałam, że nic gorszego nie może mnie już spotkać po stracie w ciągu tygodnia obojga rodziców. 29.04 doszło do pożaru w moim mieszkaniu. Nie było ubezpieczone, spalona cała kuchnia, pralka, lodówka kuchenka, bojler instalacja gazowa, meble, przedpokój. Reszta mieszkania czarna od dymu. Zarabiam najniższą krajową, nie mam już na kogo liczyć, zawsze mogłam na rodziców liczyć. Przeraża mnie wszystko, póki co sprzątam sama, wynoszę spalone rzeczy...ale co dalej. Nigdy nie prosiłam o pomoc, ale sama nie wiem co dalej robić 😭