Życie bez znaczenia

Kotka, którą widzicie na zdjęciach to Beza. Dlaczego takie imię? Beza to słodka, mała puchata koteczka, której nikt nigdy nie kochał, nie tulił, nie dbał jak chorowała, nie dał jej domu, gdy zamarzała na ulicy. Kotka prawdopodobnie przyszła na świat jako bezdomny kociak lub ktoś się jej pozbył, ale tej historii już nie poznamy.

Beza wraz z trzema innymi kotami każdego ranka przychodziła na plac targowy, gdzie raz dziennie dostawały coś do jedzenia od dobrego człowieka. Niestety po kilku miesiącach koty zaczęły „przeszkadzać” innym. Dlaczego? Jedyną odpowiedz jaką usłyszałam było stwierdzenie bo śmierdzą i roznoszą choroby.

Nie wiem czy przez pandemie ludzie całkiem powariowali czy po prostu nie mają serca.

Na Pana, który karmił koty zaczęto składać skargi oraz obsypywać go obelgami.

Kotki były cały czas przeganiane. Zdezorientowane przebiegały przez ruchliwą ulicę.

Gdy dowiedziałam się o całej sytuacji szukałam miejsca dla kotek w fundacjach, ale wszystkie były zakocone. Sama prywatnie pomagając kotom również nie miałam miejsca w domach tymczasowych.  Jedynym szybkim rozwiązaniem był płatny szpitalik w klinice weterynaryjnej. Nie chciałam oddać ich do schroniska, jestem na to chyba za miękka.

W klinice została zabezpieczona Beza. Po kilku dniach dołączyła do niej Koi. Czekam na złapanie kolejnych kotów.

Kotki muszą mieć zrobione testy na choroby zakaźne u kotów, badania krwi, zostać odrobaczone, odpchlone oraz wysterylizowane.

Konieczny jest również zakup karmy, żwiru do czasu znalezienia domów stałych.

Mam prośbę do was kochani nie bądźcie obojętni na cierpienie tych, którzy chcą tylko zjeść i się ogrzać, aby przeżyć kolejny dzień. Jeżeli sami nie możecie pomóc to pomóżcie pomagać innym. Tym samym proszę was o odrobinę pomocy…

EDIT: Po badaniach, leczeniu świerzbu oraz sterylizacji Beza i Koi znalazły miejsce w fundacji, a następnie trafiły do super domów:)

Na pomoc czekają jeszcze dwa koty.