URATOWAĆ ZA DUŻO...
Czy można? Myślicie, że można uratować "za dużo"?
Jakkolwiek to brzmi, to chyba właśnie się stało.
Zaczęło się od środy, kiedy to na podlaskim olx znalazłam zdjęcia szczeniąt przebywających w koszmarnych warunkach. Zadzwoniłam do koleżanki, która niemalże natychmiast pojechała i odebrała maluchy. W czwartek w nocy 5 małych Podlasiaków było już na Pomorzu.
Akcja zaczęła się rano. Maluchy jadły i wymiotowały na przemian. Były tak koszmarnie zarobaczone, że wychodziło z nich to wszystko górą i dołem. Wymioty, biegunka, krwiste ślady na podkładach. Dostały zastrzyki, tabletki, mała sunia musiała być kroplówkowana. Dziś sobota, a to świństwo jeszcze wyłazi, standard przy szczeniakach z Podlasia- niestety.
W piątek trafiły pod moją opiekę psiaki z interwencji. Opiekunowie przeprowadzili się, psy zostały. Dygoczący przeraźliwie maluszek, jego mama z nosem pokaleczonym wszechobecnymi szkłami i prawdopodobny ojciec z tak koszmarnym zapaleniem ucha, że ropa nie tylko leciała z niego ciurkiem, ale jeszcze utworzyła jakiś guz (nie wiem, jak to nazwać inaczej).
Cała rodzina zabezpieczona już w domach tymczasowych.
Sobota, czyli dziś. Dzień najgorszy. Wyjazd 130 km.
Suczka i 3 szczenięta. Opiekun suni trafił do zakładu opieki, a jego rodzina zamknęła psa w "chlewiku" (tak nazywali to miejsce). Sunia spędzała tam 24 godziny na dobę, dziś jak wyszła na zewnątrz, to raziło ją słońce. Nikt nie zauważył, że jest szczenna, wiec już w chlewiku urodziły się szczenięta. Mają w tej chwili prawie 3 miesiące i nigdy nie były na zewnątrz, 3 małe, maksymalnie przestraszone i wygłodniałe dzikuski...
3 miesiące w zupełnym zamknięciu. Są zupełnie niezsocjalizowane, będą potrzebowały pomocy behawiorysty, do domów zapewne szybko nie pójdą. :(
Dziś też przejęty został miesięczny szczeniak z Kościerzyny (na zdjęciu już w domu tymczasowym), wcześniej rozchorowały się 2 sunie, które zabrałam od nieodpowiedzialnej osoby chcącej je wydać w wieku niespełna 4 tygodni. Przeziębione i kaszlące trafiły do weterynarza, dodatkowo jedna była mocno osłabiona, więc dostała surowicę.
Piszę bardzo oględnie, bo więcej powiedzą Wam filmy i zdjęcia. W ciągu 2 dni kręcąc się tylko po Trójmieście i okolicach zrobiliśmy z Tomkiem prawie 700 km.
W międzyczasie znalazłam dom wszystkim Podlasiakom (chociaż są jeszcze w trakcie leczenia), wyadoptowałam Figę, która też przyjechała z Podlasia i jeszcze kilka maluchów, których nawet nie zdążyłam wrzucić na stronę.
Na przyjazd w następnym tygodniu czeka już 7 Podlasiaków (one są już zabezpieczone zbiórką) doszedł do nich kolejny miot- 4 maluchy i kolejny- chyba 6, sama już nie wiem.
Teraz nie zostaje mi nic innego, jak prosić Was o pomoc w ratowaniu tych psów, bo zdaje się, że przedobrzyłam. Standardowo- koszty weterynaryjne, karma, podkłady, kastracje.
Podlasiaki- weterynarz 500 (karmę miałam, podkłady dostałam od Dziewczyn z Paki dla Zwierzaka
Psiaki z opuszczonego mieszkania:
szczeniak- 200 (karma, podkłady, weterynarz)
suczka- 750 (karma, weterynarz- morfologia z profilem tarczycowym, kastracja, szczepienie, odpchlenie, odrobaczenie, leczenie chorej skóry)
samiec- 700 (karma, weterynarz- morfologia z profilem tarczycowym, kastracja, szczepienie, odpchlenie, odrobaczenie, kontrola po zapaleniu ucha)
Psiaki z "chlewika"
suczka- 750 (karma, weterynarz- morfologia z profilem tarczycowym, kastracja, szczepienie, odpchlenie, odrobaczenie)
3 szczeniaki- 600 (szczepienie, odrobaczenie, odpchlenie, karma, podkłady)
szczeniak z Kościerzyny- 150 (weterynarz, podkłady, karmę dostanie od przeziębionych suczek)
przeziębione suczki- 500 (weterynarz, surowica, leki, odrobaczenie, odpchlenie, karma, podkłady)
15 nowych psów! Nie miałam serca zostawić ich bez pomocy...
Czy pomożecie mi teraz uratować te bezbronne istnienia?
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Weronika S.
<3
Justyna N.
Trzymam kciuki! ♥️