
Mam na imię Mariusz i mam 36 lat. W styczniu 2023 dowiedziałem się że jestem chory na raka jelita grubego i ... tu świat się zatrzymał. Był płacz, złość i nie moc. Gdy emocje opadły wraz z moją Agnieszką (żoną), postanowiliśmy walczyć. Mam dla kogo. Pasję - Motoryzacja i "miałem" wspaniałą pracę- jako mechanik.
Leczenie zaczęliśmy w Katowicach, ale po kilku miesiącach dostałem tylko leki przeciwbólowe. W tym czasie nowotwór przerzucił się na wątrobę, płuco, nadnercza, węzły chłonne tarczycy. Wszystkie guzy są nie operacyjne i złośliwe. Postanowiliśmy uciec do Łodzi. Tam trafiliśmy na wspaniałych lekarzy. Leczyli mnie w sumie do czerwca 2024 (trzy linie chemii).
Jednak ze względów finansowych i logistycznych (w moim stanie podróż do Łodzi stawała się męcząca) przenieśliśmy się z leczeniem do Opola (bliżej, no i mogłem sam dojeżdżać na chemię, ponieważ Agnieszka w tym czasie pracowała).
Po kilku miesiącach leczenia chemią oraz lekiem z systemu rządowego RDTL, w poniedziałek 07.10.2024 lekarze opolskiej onkologii odmówili mi dalszego leczenia, ponieważ pojawiła się progresja choroby oraz wyczerpałem wszystkie możliwości terapeutyczne (lekowe systemowe w Polsce)i zalecili hospicjum.Ania nie odpuszczała, więc 09.10.2024 wylądowaliśmy z powrotem w Łodzi u prof. Bojo i tam otrzymaliśmy nadzieję.
Jest lek, który nazywa się Fruquinitib, jest to lek dedykowany pod moją chorobę.
Został dopuszczony do leczenia w kwietniu tego roku, jednak nie jest on jeszcze refundowany.
Do 16.10.2024 muszę uzbierać pieniądze na pierwszą dawkę leku, nie wiemy ile tych dawek lekarz przewidzi (wszystko się okaże w trakcie leczenia i po TK).
Nigdy nie prosiłem nikogo o pomoc, ale........
Proszę pomóżcie mi w uzbieraniu kwoty, która pomoże mi żyć.
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!