Wybiegła z lasu blisko wsi i schroniła się u ludzi w gospodarstwie. Wypłoszona, przerażona, głodna. Domu nie znała bo bała się do niego wchodzić. Spała pod gołym niebem. Dlatego trafiła do nas bo noce były coraz chłodniejsze.
Bez chipa, wystraszona. Daliśmy czas. I psu i potencjalnemu właścicielowi na odnalezienie zguby. Minęły 2 miesiące i NIC. KOMPLETNIE NIC. Ogłoszona na fb, na charcich grupach, zgłoszona do gminy. I nadal NIC. NIKT Aurory nie szukał...czyżby ofiara kolejnej pseudo...
Przez ten czas opiekunka w domu tymczasowym z przerażonego psiego dziecka zrobiła lgnącego do wszystkich ludzi pozytywnie zakręconego psiego dzieciaka. Nauczyła chodzić na smyczy i nie bać się ręki człowieka.
Porobiłyśmy badania kału, leczyłyśmy giardie, zrobiłyśmy profilaktykę. W między czasie mała przeszła zapalenie pęcherza, dokładne badania krwi, usg wielonarządowe i....pierwszą cieczkę.
Przyszedł czas na dom.
I wtedy na spacerze wydarzył się wypadek. Aurora w lesie biegając na lince wbiegł w wysokie trawy gdzie było niewidoczne szkło i części samochodowe.
Przecięła obydwie łapy TAK, ŻE NIE MOGŁA NA NICH STAĆ.
Opiekunka ledwo doniosła ją do taksówki i na cito zawiozła krwawiącą do naszej lecznicy. Tam sunia przeszła natychmiastową operację amputacji poduszek przy obu łapkach.
Koszty wszystkich badań, profilaktyki i operacji suni przekroczyły już ponad tysiąc złotych. A to jeszcze nie koniec. Na jednej z łap puściły szwy, Aurorę czeka kolejny zabieg.
Ale przy nie zapłaconym rachunku za poprzednie badania, leczenie i operację nie mamy jak jej pomóc. Nie zostawiajcie nas z tym samych błagamy...
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!