Nasza historia choroby zaczęła się w listopadzie 2022 roku. Hacz zaczął się smarkać, myślałam że to zwyczajne przeziębienie... Dostał antybiotyk, ale po dwóch tygodniach stosowania niestety nie przyniósł rezultatów. Wyciek był ropny, z jednej dziurki z nosa. Wtedy padło podejrzenie ciała obcego i dostaliśmy polecenie wykonania rinoskopii, co też zrobiliśmy. W lewym uchu znaleziono kłosek, niespodziewanie okazało się, że stan zapalny znajduje się w obu małżowinach usznych i przeszedł aż do nosa. Utrzymywało się zapalenie plazmocytarno-limfocytarne. Myśleliśmy, że to będzie koniec sprawy, natomiast nic bardziej mylnego. Wyciek ciągle się utrzymywał, od czasu do czasu zaczęło pojawiać się trochę krwi. Leki przynosiły efekt tylko na krótko, była cudowna poprawa, a po tygodniu antybiotyki i sterydy przestawały działać. Zalecono nam drugą rinoskopię giętkim endoskopem, który miał sięgnąć dalej, bo nasza weterynarz prowadząca była przekonana, że ciało obce wciąż jest gdzieś w środku i powoduje stan zapalny. Zrobiliśmy drugą rinoskopię i RTG. Chcieliśmy zrobić zamiast RTG tomograf, ale nie był dostępny w lecznicy (a czekałam miesiąc aby wykonać wspólny zabieg), a Haczi źle znosi narkozę, więc nie chciałam rozbijać tego na dwie narkozy. Na rinoskopii nic nie wyszło, na RTG była widoczna "zmiana" mniej więcej na wysokości oczodołu. Znowu próbowaliśmy z nowymi lekami, kolejnymi wymazami, ponowną cytologią, antybiogramem, lekami alergicznymi... Znowu nic nie przyniosło skutku, a raczej przyniosło, ale krótkotrwały... Chciałam odczekać chwilę, aby Hacz mógł się zregenerować po ostatniej narkozie i byłam zdecydowana zrobić tomograf. Niespodziewanie w niedzielę (18.06) nad ranem Haczi obudził mnie krwistymi wymiotami ze skrzepami i krwotokiem z nosa. Od razu pojechaliśmy do lecznicy 24h, dostał kroplówki, leki przeciwkrwotoczne, zostało zrobione usg. Wróciliśmy do domu, ale nasz spokój nie trwał długo, bo o 17 Haczi znowu dostał ogromnego krwotoku z nosa. Znowu jechaliśmy do lecznicy, znowu ta sama kombinacja leków. Dzięki uprzejmości Pani z tej lecznicy udało nam się umówić na ekspresowy termin na tomografię do LegWetu. W tej sytuacji nie mogłam już czekać z narkozą... Badanie się odbyło (19.06), na wynik czekaliśmy prawie tydzień (25.06). W wynikach wyszła niestety postępująca osteoliza kości i agresywny naciek ropny... Również podejrzenie grzyba.
Wspólnie z moim weterynarzem - chirurgiem ustaliliśmy datę operacji na czwartek (29.06), ale Haczi mimo dostawania dwóch leków przeciwkrwotocznych dostał dwóch kolejnych krwotoków... Po rozmowie z weterynarzem udało się ustalić termin na 27.06. Haczi jest po zabiegu trepanacji czaszki. W głowie miał dziurę, a przez nią poprowadzony dren, dzięki czemu mogliśmy płukać zatoki bezpośrednio od środka. Wszystko w środku zostało oczyszczone, pobraliśmy kilka próbek do histopatologii, antybiogramu i bakteriologii. Wyniki wykazały grzyb - Aspergillus fumigatus. Wymaz został pobrany prosto z zatok, dopiero wtedy wynik wyszedł dodatni. Wcześniejsze wymazy z rinoskopii nie dawały żadnego wyniku. Haczi od końca czerwca jest na leku przeciwgrzybiczym - Orungalu. Dodatkowo dostaje karmę specjalistyczną oraz lek - Heparegen, które wspomagają jego wątrobę. Bierze też leki poprawiające odporność.
Sam orungal jest lekiem bardzo wyniszczającym cały organizm. Od sierpnia borykamy się jeszcze z problemem z okiem, niestety ostatnia wizyta u okulisty wykazała, że walczymy też z zapaleniem bakteryjnym - gronkowcem złocistym i pałeczką okrężnicy. W sierpniu zrobiliśmy też powtórny wymaz z zatok pod narkozą, niestety grzyb dalej jest obecny. Haczi ciągle dostaje Orungal, ale stanęliśmy trochę w martwym punkcie. Szukamy lekarza, który podejmie się wyleczenia go i konkretnego zainteresowania jego przypadkiem.
Do tej pory na leczenie Hacza poszło około 15 tysięcy złotych, nie licząc dojazdów, niektórych leków. Niestety wciąż nie mamy konkretnego planu leczenia i szukamy lekarza, a niestety każda wizyta kosztuje. Musimy też robić kontrole krwi, jak ma się cały jego organizm przyjmujący Orungal. Powoli brakuje nam sił, bo to już prawie rok... Ale wierzę, że Haczi może jeszcze wyjść z tej paskudnej choroby...
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!
Anna
Powodzenia, 3mamy za was kciuki!
Anonimowy Darczyńca
duzo zdrowka dla pieska
Anonimowy Darczyńca
Nie wiem skąd jestescie ale polecam klinikę weterynaryjna w Kosakowie woj. pomorskie Pobłocki Miazga. Robi cuda dla zwierzaków. Z tego co wiem maja wszystko na miejscu. Pozdrawiam i życzę zdrowia.