Marlenka przyszła na świat 11 grudnia 2019 roku w Szpitalu w Rzeszowie. Już wtedy otrzymywałem szczątkowe informacje, że coś jest nie tak z jej serduszkiem i słuchem. Już wtedy pojawiły się łzy. Niepewność i obawa o jej pełnię zdrowia trwały niespełna 4 miesiące. W tym okresie przeprowadzone badania i konsultacje lekarskie potwierdziły, że z serduszkiem Marlenki oraz jej słuchem jest w porządku. Kamień z serca. Uwierzcie mi. Ponownie zawitała radość a smutek i łzy odeszły. Jak się jednak później okazało nie na długo…
Marlenka jako niemowlak, jak każde dzieciątko miewało różnego rodzaju objawy infekcji czy po prostu zwykłego ulewania podczas jedzenia. Ale coś mnie niepokoiło, coś co skierowało Marlenię na kolejną wizytę u neurologa dziecięcego. Postawiona diagnoza przez lekarza potrafiłaby zwalić konia z nóg… Mnie dosłownie tak potraktowała. Ogólna wiotkość u Marlenki oraz podejrzenie zespołu wad genetycznych. Wskazywało na to szereg objawów, których rodzic w większości nie zauważa, a które dla specjalisty widoczne są na pierwszy rzut oka. Od tego dnia zaczęły się wizyty u kolejnych specjalistów oraz kilkudniowe pobyty Marlenki na oddziale Neurologii dziecięcej w Rzeszowie. Kolejne badania, kolejne konsultacje, ciągły płacz dziecka które kłute coraz to kolejnymi igłami potrafiły doprowadzić mnie do płaczu.
Marlenka do dnia dzisiejszego nie ma postawionej diagnozy. Badania genetyczne nie dały żadnej odpowiedzi co dolega Marleni, jaka choroba w niej siedzi, jak mamy ją leczyć oraz czy w ogóle będziemy w stanie ją wyleczyć.
Jej rozwój psychiczny jak i fizyczny jest opóźniony. Potrafi już chodzić jednak nie tak jak każde inne dziecko w jej wieku. Jej chód jest zachwiany co wiąże się z ciągłą jej asekuracją. Nie mówi. Komunikuje się gestami. Z jedzeniem też nie jest łatwo, gdyż ma problem z pogryzieniem pokarmów.
Wszystko to co Marlenka osiągnęła w swoim życiu do tej pory, każdy jeden kamień milowy, pierwsze postawione samodzielnie kroki czy czworakowanie, nie było by możliwe gdyby nie ciągła i intensywna rehabilitacja.
W tej chwili córeczka ma 5 lat. Jej prawidłowe funkcjonowanie uzależnione jest od dalszej rehabilitacji. Sytuację utrudnia jednak fakt, że 21 grudnia 2024 roku, po ciężkiej chorobie nowotworowej odeszła jej mama. Jako ojciec zostałem sam z dwójką dzieci.
Dlatego proszę was, ludzi dobrego serca o wsparcie i dołożenie swojej cegiełki na realizację tego celu. Nie dla mnie. Dla Marlenki.
Za każde nawet minimalne wsparcie z całego serca dziękuje.
Tata Marleni
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Dziadek
Powodzenia i cierpliwości!jw
Kasia
Wytrwałości i siły na każdy nowy dzień
Boguś i Ania
Pamiętamy również w modlitwie.