Zbiórka Choroba w cieniu windykacji - zdjęcie główne

Choroba w cieniu windykacji

0 zł  z 30 000 zł (Cel)
Wpłać terazUdostępnij
 
Agata Nowicka - awatar

Agata Nowicka

Organizator zbiórki

Cześć, mam na imię Agata, powoli dobijam do 35 wiosny. Podobno, to mają być piękne lata, ja jednak muszę poczekać na swoją złotą erę. Otóż, w październiku roku pandemicznego, przez nasilające się przykre objawy, zdecydowałam się poddać kolonoskopii w prywatnej przychodni. Miałam podaną narkozę, po badaniu dochodziłam do świadomości w odczuwalnej atmosferze niepewności i braku informacji ze strony personelu. Gdy uznano już mój powrót do bystrego reagowania na otoczenie, pani doktor powoli, spokojnie acz dosadnie zaczęła przede mną rozpościerać wizję prawdopodobnego wyniku badania. Na moim jelicie grubym, blisko odbytnicy czyhał na moje życie 4 centymetrowy raczek. Pani doktor powiedziała, że musimy poczekać 2-3 tygodnie na wynik histopatologiczny, ale nie możemy po prostu czekać, mam się wziąć w garść i porobić kolejne badania, aby sprawdzić, czy delikwent nie atakuje innych regionów mojego ciała. Prywatnie zrobiłam rtg płuc, tomografię i rezonans jamy brzusznej. Na początku listopada zostałam pozbawiona ostatniej nadziei, że może jednak to nie będzie nowotwór, jednak po otrzymaniu wszystkich wyników miałam już pełne potwierdzenie-rak złośliwy odbytnicy z przerzutami do regionalnych węzłów chłonnych. Nie mogłam uwierzyć, w końcu nie mam rakowej historii w rodzinie. Potrzebowałam kilku dni na oswojenie się z diagnozą, dopiero po tym zaczęłam obwieszczać kiepskie nowiny rodzinie i przyjaciołom. Zaczął się płacz, lament i współczucie, w epicentrum byłam ja z usilną postawą, aby się nie złamać i pocieszyć innych swoją niezłomną postawą i wolą walki. Następnie trafiłam do specjalistów, którzy orzekli, że muszę przejść radioterapię, chemioterapię a na końcu mnie zoperują. W pierwszej kolejności, wysłano mnie do innego miasta na pierwsze naświetlania. Byłam już przygotowywana do badania, wytatuowano mi już kropki na biodrach i pod pępkiem- miejsca w które kierowane byłyby złowieszcze promienie. Na szczęście, był tam jeden przytomny lekarz, który spojrzał na mnie jak na młodą kobietę, a nie tylko bohaterkę suchych wyników na kartkach. Doktor zaczął mi zadawać pytania typu, ma pani dzieci, czy pani planuje ciąże. Odpowiedziała, że tak się złożyło, że dzieci nie mam, ale chciałabym zostać mamą. Wtedy jak grom zrzucił na mnie informację, że po radioterapii, nie będzie to możliwe. Byłam wstrząśnięta, że nikt wcześniej nie konsultował ze mną konsekwencji, że bezwiednie po pierwszej sesji naświetlania, miałabym już zniszczone jajniki i macicę. Więc postanowiłam, że rezygnuję z radioterapii. Spotkałam się z dużą dezaprobatą swojej decyzji ze strony lekarzy, ale bez mojej zgody, nie mogli mnie do niczego zmusić. Tak więc podjęto decyzję o szybszym zoperowaniu mnie. Przed bożym narodzeniem trafiłam na stół operacyjny, operacja była długa, ale udała się. Wycięto 15 cm jelita i 12 węzłów chłonnych. I ku mojej radości, obyło się bez wyłonienia stomii, bo to rozwiązanie było bardzo prawdopodobne w moim przypadku. Po 4 dniach od wyjścia ze szpitala, znów musiałam wrócić na stół operacyjny z powodu wewnętrznego krwiaka. Druga narkoza w odstępie kilku dni, wykończyła mój organizm, ale choć wolniej, to zaczęłam dochodzić do siebie. W dalszym ciągu moja fizjologia mocno dyktuje moje funkcjonowanie a często przeszywający ból, zmusza mnie do dłuższego wypoczynku, ale jestem pełna nadziei, że w końcu nadejdzie dzień, gdy nie będę czuć bólu. W ubiegłym tygodniu, byłam poddana pierwszej z półrocznego cyklu chemioterapii, nie znoszę jej najlepiej, jej skutki są bardzo odczuwalne zwłaszcza w jelitku, ale to musi uratować moje życie. Przechodząc do meritum mojej publicznej litanii, muszę się przyznać, że wszystko napawałoby mnie pozytywnym myśleniem, niestety jest jedna rzecz, która nie daje mi spokojnie dochodzić do siebie. Prywatne badania, później zastrzyki, leki, specjalna żywność, mocno zaburzyły moje finanse. Do czasu choroby bez problemu spłacałam pożyczki, niestety walka o zdrowie stawiała mnie przed wyborami z którymi przegrywało regularne spłacanie rat. Próby polubownego dogadania się z pożyczkodawcami skończyły się na żenującej propozycji obniżenia po jednej racie, ale dopiero po terminowym uregulowaniu, co wtedy stało się dla mnie niemożliwym rozwiązaniem. Mimo próśb, zaczęłam mieć po kilkadziesiąt połączeń, smsów od 8 do 20 przez 5 czasem 6 dni w tygodniu. Pojawiają się groźby wizytami windykatorów terenowych. Czuję się zaszczuta, zawstydzona i wykończona tą sytuacją, takie osaczanie doprowadza człowieka do czucia się jak przestępca, tylko dlatego, że go w danej chwili nie stać. Zalegam po 2 raty z 3 pożyczek, czyli zbliża się moment krytyczny. Moim marzeniem, poza wyzdrowieniem, jest spłacenie tych pożyczek, może chociaż częściowo je spłacić. Wizja najbliższych miesięcy spędzonych na chemioterapii, nie pozwoli mi na znalezieniu dodatkowego źródła zarobku, musi mi starczyć podstawowa pensja, ponieważ przez zwolnienia nie przysługiwały mi premie. Moi najbliżsi nie wiedzą o moich problemach finansowych, zresztą mam okropne poczucie wstydu ,że do tego doszło, nie jestem w stanie zrzucić na nich kolejnej bomby informacyjnej. Już i tak mi pomagają w codziennym funkcjonowaniu, pomoc finansowa byłaby za dużym obciążeniem. Dlatego też jestem zdesperowana, aby prosić Państwa o pomoc, abym pozbyła się bezlitosnych wierzycieli, abym mogła dojść do siebie w godnej atmosferze. Dziękuję każdemu, kto zdecyduje się mnie wesprzeć i życzę zdrowia, bo jest najważniejsze

0 zł  z 30 000 zł (Cel)
Wpłać terazUdostępnij
 
Agata Nowicka - awatar

Agata Nowicka

Organizator zbiórki

Zadaj pytanie

Wpłaty: 0

Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas

fundraiser thumbnail
Załóż swoją zbiórkę

Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!

fundraiser thumbnail

Pomagam.pl wykorzystuje pliki cookies. Dowiedz się więcej

Zamknij