Na koci katar

Mam na imię Katarzyna od lat zajmuje się kotami moja sytuacji jest bardzo słaba wszystkie pieniądze idą na leczenie dla mojej Balbinki i nie wiele mi zostaje do życia. Balbinkę wzięłam od Pani Jolanty historia nie znana znaleziona w lesie od czasu  znalezienia przebywała pod opieką u Pani Jolanty od lutego jest u mnie miała 6-7 miesięcy, wysterylizowana, za szczepiona. W marcu pokazała się wysoka gorączka  dostała antybiotyki i przeszło, a w kwietniu to samo znów gorączka i antybiotyki. W maju znów gorączka. Była leczona w mojej bliskiej lecznicy dostawała zastrzyki, krople do oczu Tobrex 3 m,g/ml zamiast być lepiej było coraz gorzej nie jadła nie piła nie załatwiała się leżała jak warzywko. Zawiózł mnie syn do lecznicy w Legionowie 24 h na miejscu zrobili badanie usg brzucha, ale nic nie znależli  doktor mówiła że to koci katar tak zaatakował, dostała leki do domu.  Między czasie zmieniłam lecznice, gdzie udzielili nowego leczenia. Wydatki są ogromne, bo to dopiero początek na dzień dzisiejszy zostało wydane 1803 zł. Gałki oczne ma fatalnym stanie. Ratujmy jej oczy u Balbinki.

Paragony za leczenie, wyniki krwi, leki z lecznicy 24 h. I nowe leki na oczy ale to dopiero początek leczenia.

  Twoje słowa mają wielką moc w pomagania

Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów.