Ratuję psa
Kilka dni temu ten niewinny piesek mial nieszczęśliwy wypadek. Widok jego poranionych łap na długo zostanie mi przed oczami. Jedna z łap została dosłownie zmasakrowana — lekarze do dziś walczą o to, żeby jej nie amputować. Dwie pozostałe łapy też są w ciężkim stanie.
Zabrałem go do weterynarza, bo nie mogłem przejść obojętnie. Od tamtej pory każdego dnia walczymy o jego zdrowie i przyszłość.
Do tej pory wydałem 2400 zł z własnej kieszeni – na leczenie, wizyty, transport i leki. Muszę jeździć z nim do weterynarza kilkadziesiąt kilometrów w jedną stronę, często kilka razy w tygodniu. Każda zmiana opatrunku to kolejny koszt – a wszystko robię, żeby tylko nie cierpiał i żeby miał szansę chodzić.
W przyszłą środę będzie miał próbę ratowania łapki. Zabieg, który – jeśli się uda – pozwoli uniknąć amputacji. To dla niego ogromna szansa, ale też kolejny duży wydatek.
Nie jestem osobą, która prosi o pomoc na co dzień, ale sam nie jestem już w stanie finansowo tego udźwignąć. Każdy dzień to nowe koszty: opatrunki, zastrzyki, wizyty, leki, paliwo, konsultacje… wszystko kosztuje, a najważniejsze jest teraz jego życie i zdrowie.
Bardzo proszę o wsparcie – każda złotówka ma znaczenie. Pomóżmy wspólnie uratować łapkę i sprawić, żeby znów mógł normalnie chodzić, żyć bez bólu i poczuć, że nie wszyscy ludzie są źli.
Z góry dziękuję za każdą pomoc, udostępnienie i dobre słowo.
Dla niego to naprawdę walka o wszystko.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!