Z psami jak z ludźmi - jedni mają szczęście w życiu, inni od urodzenia dostają cięgi.
Kodi był bezdomny od szczeniaka. Najpierw oddany w dobre ręce do kojca, co było dla niego torturą - to przecież terier: pies potrzebujący aktywności, ruchu, pracy.
Przeszedł pod naszą opiekę i trafił na parę miesięcy do hotelu.
Ku naszemu wielkiemu zaskoczeniu, pomimo tego, że to piękny i przemiły pies, zupełnie nikt nie był nim zainteresowany. Jakby był przykryty peleryną niewidką.
Ulitowała się nad nim nasza wolontariuszka, która przygarnęła go do siebie.
Niestety warunki, które mogła mu zaoferować też nie były dla niego odpowiednie - znowu kojec, mało ruchu, gonienie kotów...
Cały czas szukaliśmy mu takiego domu idealnego, na zawsze, gdzie mógłby być nareszcie szczęśliwy.
NIE ZDĄŻYLIŚMY :(
W sylwestra trafił do kliniki w ciężkim stanie. Zaawansowana choroba odkleszczowa.
Jest nieprzytomny, ma żółtaczkę, objawy neurologiczne ALE WALCZY, ŻYJE.
Powiedzieliśmy lekarzom, żeby robili wszystko co w ich mocy żeby go uratować.
To młodziutki pies, któy nie miał w życiu szczęścia.
Może chociaż tym razem uda się to szczęście kupić?
Pomóżcie kochani! Ten jeden raz niech los się od niego nie odwraca!
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!