Azyl dla papug
Dziś chcielibyśmy wam opowiedzieć o Lori.
Lori to ptak, który pod naszą opieką jest już od 4 miesięcy. W styczniu tego roku dostaliśmy wiadomość o 4-letniej lorysie tęczowej, wykarmionej ręcznie, która szukała domu, ponieważ właściciele nie mieli czasu, by się nią opiekować. Zdjęcia pokazywały, że ptak się skubie, ale dopiero wizyta weterynaryjna pokazała, jak źle się dzieje w ciele tej bidulki.
Jaka jest historia Lori? Po wykluciu hodowca sprzedał pisklaka osobie, która go wychowała, a następnie ptaszyna została sprzedana dalej - jako pupil. Piękny, drogi ptak trafił pod opiekę młodziutkiej dziewczyny. Lori przez 4 lata żyła bez towarzysza. Większość dnia spędzała sama w bardzo małej klatce, do tego ubogo wyposażonej. Nigdy nie była na wizycie weterynaryjnej.
Z racji, że to gatunek, który żywi się nektarem, a nie ziarnem, miała specjalny pokarm, ale był to jeden z gorszych (i tańszych). Jak u innych gatunków, lorysy potrzebują codziennej porcji warzyw i owoców, ale tego już zabrakło. Możecie domyślać się więc, jaki będzie ciąg dalszy tej historii.
Od razu po przekazaniu ptaka naszej wolontariuszce, Lori została zabrana na pierwszą w życiu wizytę weterynaryjną. Zostały wykonane wszystkie niezbędne badania - w tym zdjęcia RTG łapy, którą papuga skubie, by wykluczyć chorobę. Do tego oczywiście badania krwi, wymazy, posiewy i wiele innych. Okazało się, że papuga ma zapalenie trzustki, jest zatruta cynkiem, a dodatkowo w badaniu klinicznym lekarz stwierdził, że ma słabo rozwinięte mięśnie piersiowe. Z wizyty
wróciła z mnóstwem leków i z jeszcze większą ilością zaleceń lekarza.
Po przyjeździe do domu wolontariuszki papuga dostała nową klatkę, zabawki, odpowiednią dietę, dużo ruchu i wsparcie. A co najważniejsze - towarzysza gatunkowego. Rozpoczęła się też praca nad jej pewnością siebie i lataniem oraz socjalizacją, która nie przebiega łatwo, ale Lori robi drobne postępy. Niestety, mimo długich starań nie udało się jeszcze wyeliminować skubania i ptak wyrywa pióra w dwóch miejscach: szyja oraz noga, na której jest obrączka. Powód wyskubywania? Stereotypia wywołana samotnością, małą klatką i brakiem urozmaicenia środowiskowego. Obrączka to jedyne, czym ptak mógł się 'pobawić' przez wiele lat. Ponadto zapalenie trzustki bardzo boli, a nie wiadomo jak długo Lori już się z nim męczy, co również mogło wpłynąć na jej behawior.
A wiecie, co jest najsmutniejsze? Nasza wolontariuszka usłyszała od poprzednich właścicieli nie tylko, że nie są zainteresowani uczestniczeniem w leczeniu Lori, choć stan wynika z ich wieloletnich zaniedbań, ale jak już ptaszek jej się znudzi, to ma go uśpić...
Serce nam pęka gdy patrzymy na kolejne zwierzę, które człowiek skrzywdził, a któremu tak trudno jest pomóc - coś, co latami psuto, potrzebuje czasem i lat, żeby zostać naprawione. Jednak nasza wolontariuszka daje z siebie wszystko.