Sasiedzka pomoc

Czas zwyklę leci bardzo szybko, lata mijają niezauważenie, ale czasem to jedna noc potrafi wywrocić nasze życie do góry nogami. Tak też stało się w tej historii -  24.01.19r. zapłonął dach ponad stuletniego zabytkowego domu  w Murckach dzielnicy Katowic , który był domem, ostoją i gwarantem bezpieczeństwa i komfortu dla czterech rodzin.  Być może historii tej nie miałabym szansy napisać, gdyby nie czujny sen sąsiada - Pana Jurka , na szczęście w nieszczęściu Pan Jurek w porę zawiadomił służby ratowniczę i spłonęła tylko część poddasza, obyło się bez ofiar śmiertenych i wszyscy bez większego uszczerbku na zdrowiu zdążyli się ewakuować i nad ranem wrócić do zdemolowanych przez ogień i wodę wnętrz.

Powodem wzniecenia się pożaru była sadza ze źle oczyszczonego komina - oczywiście w tak tragicznych okolicznościach utraty dachu nad głową nie sposób było znaleść winnego nie udrożnionego komina. (Spółdzielnia nie udzieliła bezpośredniego wsparcia, sprawa musiała trafić do sądu, co oznacza sporą zwłokę czasową w kwestii wypłaty ubezpieczenia, które stoi pod znakiem zapytania)

Sytuacja Pana Jurka i jego rodziny jest dramatyczna, mimo, że pożar udało się ugasić przed całkowitym pochłonięciem budynku, to część mieszkalna po części spłonęła a po części została zalana wodą, w tej chwili jest w trakcie osuszenia, mieszkanie jest niezdatnę d ogrzania, panują w nim ujemne temperatury podczas zimowych nocy i dom przypomina tylko z definicji posiadania czterech ścian.

Koszty remontu znacząco przekraczają możliwości budżetowe, dlatego w podzięce za uratowanie mojego własnego domu i życia, pragnąć rozszerzyć idee sąsiedzkiej pomocy o coś więcej niż tradycyjną "szklankę cukru" i w tej trudnej sytuacji pragnę prosić wszystkich ludzi dobrej woli o minimalną nawet wpłatę na cel przywrócenia ładu i komfortu mieszkaniowego Panu Jurkowi i jego rodzinie.  Apeluje szczególnie do lokalnej społeczności, która nie raz pokazała już przykłady solidarności w trudnych chwilach.