Tosia i jej wielki guz...

* UPDATE 22.11.2024 *

!!! BIEŻĄCE KOSZTY LECZENIA: ponad 20 000 zł.

Tosia była na wizycie u onkologa. Wizyta była konieczna, ponieważ wyniki badania histopatologicznego usuniętego guza nie są dobre 

Guz jest mięsakiem o II stopniu złośliwości - przy usunięciu z zachowanymi marginesami jest ok 40% szans na wznowę. U Tosi sytuacja wygląda gorzej, ponieważ ze względu na wielkość guza, nie było możliwości zachowania marginesów… 

Szansa na wznowę jest BARDZO DUŻA. 

Dodatkowo w badaniu palpacyjnym lekarz zauważył 3 guzki przy sutkach… 

Tosiek cały czas ma widoczne zmiany w płucach. Mogą być to zmiany zapalne do różnicowania z przerzutami nowotworowymi. 

Jaki jest plan? 

 1. przede wszystkim wygojenie rany \ 2.  jeśli pojawi się wznowa NATYCHMIASTOWE usunięcie zmiany z marginesem \ 3.  sterylizacja z mastektomią i badanie histopatologiczne guzków na listwie mlecznej

*

* UPDATE 10.11.2024 *

!!! BIEŻĄCE KOSZTY za leczenie Tosi: 13 000 zł !!!

Na tę kwotę składają się: zabieg usunięcia guza: 4200 zł, badania histopatologiczne: 400 zł., zabieg opracowania rany: 1600 zł., krew do przetoczenia: 600 zł., inne badania i koszty (USG, RTG, konsultacja kardiologiczna, szycie rany, badania krwi, materiały, leki, usługi): 4900 zł., doby szpitalne: 1200 zł.

usunięty GUZ ważył 1,5 kg! Rana po takim usunięciu jest wielka!

O jakiej ranie pooperacyjnej mówimy? Dla uzmysłowienia sobie jej wielkości, załączamy zdjęcie... (musieliśmy zasłonić realny widok, bo jest naprawdę porażający).

*

HISTORIA TOSI:

Zupełnie niespodziewanie pod naszą opiekę w wyniku interwencji w weekend trafiła Tosia.

Tosia ma 11 lat i wielkiego guza. 

Guz pojawił się co najmniej rok temu. Właściciel Tosi nie zdecydował się pokazać go lekarzowi, na żadnym z etapów...

Tosia mieszkała na jednym z osiedli w Warszawie, gdzie wokół są przychodnie a dostęp do nich jest bardzo łatwy. Niestety, nic z tego.

Jej opiekun, alkoholik, jakoś radzi sobie z codziennym życiem, ale niestety - nie poradził sobie z opieką nad psem. 

Sąsiedzi z osiedla próbowali reagować - zagadywali sąsiada o stan psa, próbowali namówić go do wizyty u lekarza a nawet znalazła się osoba chętna OPŁACIĆ zabieg usunięcia guza a w lecznicy pan dostałby rabat na usługi!

Właściciel zwodził sąsiadów od miesięcy. Przestał odbierać telefony od nich, nie odpisywał na wiadomości... spotkany na spacerze mówił, że pójdzie do lecznicy.

Na obietnicach się kończyło.

Sąsiadów zaangażowanych w tę historię było wielu. Pan niemal każdemu mówił co innego...

Rozumiemy, że opiekunowie nie mają nagle dużych środków, ale nie jesteśmy w stanie pojąć dlaczego nie reagują od razu, kiedy koszty są mniejsze, dlaczego nie szukają wsparcia lub, jak w tym przypadku, nie korzystają z oferowanej pomocy? 

*** Zapewnienie podopiecznemu opieki weterynaryjnej to OBOWIĄZEK każdego opiekuna psa! ***

Jak zwykle, na tych ludzkich przepychankach traciło zwierzę. Guz rósł, zaczął pękać, utrudniać chodzenie, uszkadzać się...

Brak reakcji opiekuna, opóźnianie wdrożenia procesu leczenia, może mieć fatalne skutki dla Tosi... :( guz może być ZŁOŚLIWY!

A wtedy liczy się CZAS.

Podczas interwencji Pan próbował zwodzić także nas: mówił, że zaraz, już za godzinkę pójdzie do lecznicy...

Czemu za godzinę? Czemu nie od razu? Czemu nie rok wcześniej...?

Ostatecznie właściciel postanowił się oddać zwierzę pod naszą opiekę i Tosia od razu mogła pojechać do kliniki! 

Została tam na razie na badania, lekarze zadecydują o dalszym postępowaniu.

Na pewno konieczny będzie zabieg. 

*** Bardzo prosimy o wsparcie! ***

Tosia zasługuje na dalsze dobre spokojne życie, zopiekowana i kochana!