Mam 26 lat.
170 cm wzrostu.
44,3kg wagi.
I coraz mniej siły, by żyć. A muszę dla siebie i mojego psiego towarzysza, on mnie potrzebuje ‼️
Od dziecka miałam problem z jedzeniem.
Rodzina mówiła, że jestem „wybredna”, że „wymyślam”.
Ale lekarze ostrzegali już wtedy – potrzebuję pomocy.
Nikt nie słuchał.
Zaczęłam mdleć.
I mdleję do dziś.
Dziś moje ciało się poddaje.
Anoreksja przejmuje kontrolę nad każdym dniem.
Nie mogę patrzeć na jedzenie. Czuję lęk, panikę, wstręt.
A mimo to – czuję się gruba.
Chociaż jestem chuda do kości.
Doszły kolejne problemy:
• tachykardia – moje serce bije za szybko i za słabo
• endometrioza – ból i zaburzenia hormonalne
• niedobory witamin – nie mają z czego się wchłaniać
• anemia – chroniczna, wyniszczająca
• ciągłe osłabienie – nie mam siły wstać z łóżka
• wszystko jest za duże – nie mogę znaleźć ubrań, płaczę
Mam myśli, których nie chcę mieć.
Bo ja naprawdę chcę żyć.
Chcę zjeść śniadanie i nie nienawidzić siebie.
Chcę usiąść przy stole i nie bać się każdego kęsa.
Chcę oddychać bez lęku.
Ale nie dam rady sama.
NFZ? Czeka się miesiącami. Ja nie mam miesięcy.
Prywatna terapia: 200–250 zł za jedną wizytę.
A ja nie mam pieniędzy.
Rodzina mówi „po prostu jedz”…
Ale to tak, jakby powiedzieć tonącemu „po prostu oddychaj”.
Na co zbieram:
terapia psychologiczna i psychiatryczna
opieka dietetyka
leczenie skutków niedożywienia: anemia, tachykardia, zaburzenia hormonalne
suplementy, badania, leki
wsparcie w codziennym funkcjonowaniu
Każda złotówka to dla mnie krok w stronę życia.
Każda udostępniona wiadomość to promień nadziei.
Jeśli to czytasz – dziękuję.
Jeśli możesz pomóc – ratujesz mi życie.
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!