Nie mamy jak ratować zwierząt

Każdego dnia robię wszystko co w mojej mocy, aby moje zwierzęta czuły się bezpieczne, ważne, wyjątkowe i kochane – to jest dla mnie priorytetem.

W dużej mierze jest to zasługa Was, ludzi dobrej woli o wspaniałych i otwartych sercach, którym los zwierząt nie jest obojętny. Większość przyjęć zwierząt do Stowarzyszenia wiąże się z wyjazdami interwencyjnymi. Do tego wykorzystywałam mój prywatny samochód, który był ciągle w trasie, ale w ostatnim czasie z każdym kolejnym kilometrem odmawiał posłuszeństwa. Drogi publiczne i leśne dukty nie stanowiły dla 25 - letniego staruszka wyzwania, ale w dniu wczorajszym powrócił na lawecie. Już nie opłaca się go naprawiać, po prostu żywot jego dobiegł końca. W związku z powyższym muszę zakupić auto używane, dostosowane do przewozu zwierząt, by dalej im pomagać. Muszę mieć możliwość dojechania, zabezpieczenia i bezpiecznego ich przetransportowania.

Moje Stowarzyszenie utrzymuje się wyłącznie z datków darczyńców i tak zwyczajnie nie stać nas na taki wydatek. Jak sami widzicie sytuacja jest skrajnie dramatyczna i jestem nią zrozpaczona! Wszelkie posiadane przeze mnie środki przekazuję na bieżąco na utrzymanie i leczenie chorych zwierząt, bo te w hierarchii potrzeb są najpilniejsze. Przez ciągły wzrost cen dosłownie wszystkiego, zmuszona jestem do wydawania środków tylko na istotne cele, na auto już nie wystarczy. W obecnej sytuacji nie wyjeżdżam do potrzebujących zwierząt, przyjmuję jedynie te, które są dowożone do Stowarzyszenia. Ta sytuacja nie może trwać wiecznie, dlatego po raz kolejny zmuszona jestem prosić Was, a nawet błagać o pomoc i wsparcie. Czy pomożecie mi i tym razem?