Bez kropli Fado straci wzrok

Mam na imię Sylwia. Od zawsze mój dom był pełen zwierząt, a i poza domem często dokarmiam okoliczne bezdomne dachowce. Z moim owczarkopodobnym Fadzikiem poznaliśmy się 3 lata temu, gdy kuzynka zadzwoniła z pytaniem czy byłabym w stanie przygarnąć małą(w tamtym czasie jeszcze) rudą kulkę pod swój dach, gdyż sama tych takich kruszynek w domu miała jeszcze 5. Matka Fada padła ofiarą klasycznego przypadku bezduszności ludzkiej-ktoś przywiązał ciężarną suczkę do drzewa w lesie. Nie miałam serca odmówić i tak Fadziu  stał się członkiem rodziny. Jak się okazało w późniejszym czasie, Fado oprócz swojego nietypowego wyglądu mini owczarka niemieckiego posiada sporo wad genetycznych, które po kolei zaczęły uprzykrzać Fadziowi życie gdy chłopak wszedł w fazę dojrzewania. Pierwszą z nich było wnętrostwo (nierówny wzrost jąder) oraz źle ukształtowane prącie(ujście cewki moczowej wyrosło nie na końcu tylko w połowie prącia przez co "siusiak" Fadzika nie chowa się pod napletkiem). Z tym problemem uporaliśmy się w połowie. Odświeżamy mu prącie specjalnym preparatem i kontrolujemy czy nic się nie dzieje. Niestety ostatnio dała o sobie znać kolejna wada genetyczna - prawdopodobnie o podłożu autoimmunologicznym- jego wzrok zaczął walczyć sam ze sobą. Początkowo jego oko pokryła cienka warstwa brązowego pigmentu, po czym w krótkim czasie urosła mięsista ziarnina. Na ten moment dzięki kropelkom udało się cofnąć ziarninę, jednak pigment pozostał tak jak widać na zdjęciach (z tendencją dalszego rozrostu). Fado bedzie brał leki do końca życia, do tego dochodzą co pół roczne wizyty u psiego okulisty. Koszty są naprawdę spore. Bedziemy wdzięczni z Fadusiem za każdy dodatkowy grosik.