Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Półtora roku temu zostałam wyrzucona z jednej z najpopularniejszych w Polsce uczelni z powodu... choroby. Choroby (a właściwie chorób), które uniemożliwiły mi normalne funkcjonowanie.
Od dziecka marzę o karierze w wymiarze sprawiedliwości, dlatego wybrałam studia prawnicze oraz pracę związana z tą dziedziną. Wybaczcie, że się nie przedstawię, lecz jest to dla mnie dość wstydliwa sprawa.
Od lat zmagam się z głęboką depresją, zaburzeniami lękowymi, fobią społeczną oraz atakami paniki. Niestety ze względu na brak środków, leczenie rozpoczęłam bardzo późno, niecałe dwa lata temu. Do tamtej pory mimo bardzo złego stanu dawałam sobie jakoś radę łączyć studia oraz pracę, lecz potem nawiedziła nas pandemia. Ciągłe zamknięcie, zajęcia zdalne, brak kontaktu z kimkolwiek, coraz większą presja, utracenie dochodów oraz wiele innych czynników spowodowały drastyczne pogorszenie mojego stanu zdrowia. Brak motywacji do czegokolwiek, trudności z najmniejszymi czynnościami jak prysznic, czy mycie zębów, całodobowe leżenie w łóżku, głodówki, brak przyjaciół oraz jakiegokolwiek zainteresowania ze strony rodziny, tak w wielkim skrócie wyglądało wtedy moje życie.
Jedyne co jeszcze utrzymywało mnie przy życiu to studia - bo tylko one mi w tamtym momencie zostały. Niestety ciągle pogorszających się stan doprowadził do wielu zaległości, ciągłych zwolnień lekarskich, nie zaliczania kolejnych egzaminów.. Próbowałam jak tylko mogłam, by się podnieść, zawalczyć o moją przyszłość. Mimo licznych maili, próśb, zwolnień lekarskich władz uczelni kompletnie nie interesował mój stan. Nie zdanych egzaminów nazbierało się tyle, że czekał przede mną egzamin komisyjny. Egzamin, do którego musiałam podejść mimo zaświadczeń lekarskich i najgorszego jak dotąd stanu zdrowia. Oczywiście nie bylam w stanie go zdać - już przy pierwszym pytaniu dostałam ataku paniki. Nie mogłam oddychać, dosłownie się dusiłam na oczach komisji, a zamiast jakiejkolwiek pomocy słyszałam tylko w kółko głos mówiący, bym się w końcu odezwała lub egzamin zostanie niezaliczony oraz zostanę skreślona z listy studentów..
Przez następne trzy miesiące próbowałam walczyć o powrót na studia jednak bezskutecznie..
Rok później musiałam zacząć wszystko od nowa, co oznaczało powrót na tą samą uczelnie (niestety była to jedyna dostępna opcja), która mimo, że szczyci się wysoką renomą oraz niesieniem pomocy studentom, potraktowała mnie jak zwykłe popychadło, z którego trzeba wycisnąć jak najwięcej pieniędzy..
Mimo wszystkich tych wydarzeń walczę o lepsze życie. Rozpoczęłam stałą terapię, leczę się psychiatrycznie, od stycznia zaczęłam nową pracę na pół etatu.
Niestety rzeczywistość nadal jest okrutna. Leczenie psychiatryczne, studia, czynsz - wszystko to są ogromne wydatki, których nie jestem w stanie pokryć, a jednocześnie nie mogę nawet podjąć pracy pełnowymiarowj - często muszę wybierać czy kupić leki czy coś porządnego do jedzenia, staram się jak mogę, nigdy nie chciałam prosić o pomoc. Jest mi naprawdę wstyd, że muszę to robić.
Błagam was, pomóżcie mi zacząć normalne życie. Zdaję sobie sprawę, że zbiórek dla potrzebujących są tysiące i często są osoby w jeszcze gorszej sytuacji, ale z tego miejsca proszę z całego serca, proszę pomóżcie mi jakkolwiek możecie. Pomóżcie mi kontynuować terapię, której teraz najbardziej potrzebuję. Proszę.
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!