Zbiórka KotStołówkowicz walczy o zdrowie - miniaturka zdjęcia

KotStołówkowicz walczy o zdrowie Jak założyć taką zbiórkę?

Zbiórka KotStołówkowicz walczy o zdrowie - zdjęcie główne

KotStołówkowicz walczy o zdrowie

4 048 zł  z 9 000 zł (Cel)
Wpłaciło 58 osób
Wpłać terazUdostępnij
 
Piotr Maciążek - awatar

Piotr Maciążek

Organizator zbiórki

Cześć, jestem Kot Stołówkowicz, ale wolę jak nazywają mnie "Pieszczoszkowicz". :3
Od dokładnie roku nawiedzam pewien domek i parę człowieków - gdzie w poszukiwaniu jedzonka znalazłem (a tak po prawdzie znalazłam) dużo ciepła i miłości.
Los nie był dla mnie łaskawy - moje człowieki poznały mnie z ułamanym przednim kiełkiem, a przez to, że jestem drobna, nie miałam łatwo i często byłam przeganiana przez inne koty we wsi. Pewnego dnia zwichnęłam łapkę i przyszłam do moich ludzi miaucząc po pomoc. Wzięli mnie do weterynarza, gdzie jak na dzielną pacjentkę przystało pierwszy raz dałam się porządnie zbadać i pomimo tego, że wyniki krwi miałam w porządku - okazało się, że w moim brzuszku dzieje się coś niedobrego. Na szczęście dzięki człowiekom ten kryzys został zażegnany, a ja wysterylizowana.
Niestety moje szczęście nie trwało długo - niecałe 2 miesiące po zabiegu przestałam jeść i zaczęłam chudnąć w oczach. Całe dnie leżałam bez ruchu i ciężko było mi się podnieść i zaczęłam się chybotać. Niestety diagnoza była bardzo przerażająca - zakaźne zapalenie otrzewnej. Sama próba leczenia tej dotychczas nieuleczalnej choroby jest bardzo kosztowna i każda złotówka przyda się bardzo w walce z nią... Wierzę, że na świecie jest wielu ludzi dobrego serca, pomożecie też i mnie? ;w; 

Kot stołówkowicz -  więc dlaczego nie je?

Jak to było z tym kotem, pewnie spora część kociarzy się domyśla. Pewnego pięknego dnia w wakacje 2022 zobaczyliśmy przechadzającą się chudzinkę po naszym ogrodzie. Wakacje były ciepłe, więc stwierdziliśmy, że wystawimy wodę, a później (upewniając się wśród sąsiadów, że kotek nie ma domku) też jedzonko. Dni mijały, a kocisko raz przychodziło, raz nie. Niestety przy jakiejkolwiek próbie otworzenia drzwi, czy interakcji - zwierzę uciekało za dom, albo w ogóle znikało nam z oczu, przejawiając zachowania kota zupełnie dzikiego, niezasymilowanego z ludźmi.
Mijały dni i miesiące i powoli udawało nam się zdobyć zaufanie kotka - już nie uciekała tak daleko, a nawet zaczęła wchodzić do domku, który kupiliśmy na zimne dni. Na wiosnę tego roku po raz pierwszy nie bała się wejść przez drzwi tarasowe do naszego domu - chociaż jeszcze wtedy myśleliśmy, że tak tylko zwiedza, a oswoić czy pogłaskać się nie da. 

Wszystko zmieniło się o 180 stopni, kiedy pewnego dnia przyszła kulejąc na przednią łapkę. Wiedzieliśmy, że nie możemy jej zostawić, załatwiliśmy transporter i wzięliśmy ją do weterynarza. Po wizycie dostaliśmy leki (zmaga się też z kocim katarem) i przeciwbólowe, bo na prześwietleniu okazało się, że to nie złamanie, i że za kilka dni powinno być dobrze. Jak na kota zupełnie dzikiego, to Stołówkowicz(ka, jak się dowiedzieliśmy właśnie u weterynarza) zachowywała się bardzo potulnie - była przerażona ale nie agresywna. 

Po wizycie nastąpił okres rekonwalescencji, który przeszła wzorowo, a siły jej wróciły. W tym czasie udało się nam utrzymać ją w domu - co też wcześniej, patrząc na jej zachowanie, wydawało się nam nierealne. Kolejnym krokiem była sterylizacja - nawet jeżeli nie udałoby się Kota Stołówkowicza udomowić, to chcieliśmy upewnić się, że na świat nie będą przychodzić kolejne bezdomne kotki. Umówiliśmy termin i zabieg odbył się bez problemów, dostaliśmy natomiast telefon od weterynarza, że kotka miała w macicy 2 cysty, prawdopodobnie będące martwymi płodami, które musiały sprawiać jej straszny ból. Dzielna pacjentka przeżyła w kubraczku kolejne 10 dni, co prawda bardzo go nie lubiła i większość czasu przespała, ale bez problemów udało się podać jej wszystkie leki i sprawić, że ranka się zrosła. Co więcej - nie dość, że pierwszy raz pozwoliła się pogłaskać - to okazało się, że jest jednym z największych pieszczochów jakiego w życiu widzieliśmy. 

Niestety niecałe 2 miesiące dane jej było zaznać życia bez bólu i tuż przed końcem lipca zauważyliśmy, że mała nie chce w ogóle jeść, szczęka zębami, kolibie się, a pomimo tego, że jej kręgosłup był z każdym dniem bardziej widoczny - brzuszek również urósł i jest bardzo pękaty.
Niezwłocznie zabraliśmy ją do weterynarza, gdzie po USG jamy brzusznej i badaniach krwii została postawiona przerażająca diagnoza - zapalenie otrzewnej z wysiękiem. 

Niestety leczenie jest bardzo kosztowne, czasochłonne i trudnodostępne, a cała kuracja musi trwać ponad 80 dni leku + późniejsza obserwacja, przeplatane oczywiście wizytami u weterynarza, badaniami itp. 

Bardzo prosimy o wsparcie w leczeniu tej słodzinki - tak wiele w życiu przeszła i nadal chce walczyć o życie bez bólu w kochającym domku.
Dziękujemy, 
 Ania, Piotrek i Kot Stołówkowicz

Poniżej zamieszczamy skany badań i rachunków za wizyty - będziemy dodawać je sukcesywnie i edytować zbiórkę jak potwierdzimy finalny całkowity koszt leczenia. 

28.07.2023 - Wizyta - rozpoznanie choroby


ENGLISH TL;DR

Last summer we stumbled upon a catto in our garden - she was very scared, didn't approach humans, she looked feral to us.
We started to leave water, and then food for her and she started coming by more and more often - just chilling in our garden in the sun. She looked very small and was sometimes bullied by other cats - but she wouldn't let us come to her or even open the garden door.
Gradually she started being less and less scared and finally earlier this year she was brave enough to enter our house for the first time. Since then we started leaving her food inside, so other cats wouldn't bully her over it and she started to enjoy our company (meaning - we could come closer somehow but no touching of course).
Everything changed when she came by with a visibly hurt front leg - then we successfully captured her and took her to the vet. Then she went through cat flu treatment was also given painkillers as the paw was not broken. Later on we took her again for sterilisation procedure, where the doctor also found 2 cists in her womb (probably unborn kittens) which must have weighed on her health quite heavily. Thankfully everything went well and she - allthough depressed from wearing the post-op clothes - survived and was getting better day by day. This was also the first time she let us pet her, and it turns out she's the most spoiled, clingy catto we've ever seen. Little did we know that her happiness will only last around 2 months...
For a couple of days we noticed she got dangerously slim, didn't want to eat, showed signs of wobbliness and crunched her teeth together and immediately we took her to the vet. The ultrasound and blood test results painted a scary picture - Feline infectious peritonitis.
Even though she was just a feral cat, she chose us and we love her dearly, this is why we can't let her go... The treatment is very expensive and we would appreciate any, even tiniest support. Thank you!

We are also trying to become eligible to participate in the CURE FIP™ DONATE program that is kindly sponsored by http://www.curefip.com/. They match 1:1 all your donations!


Aktualizacje


  • Piotr Maciążek - awatar

    Piotr Maciążek

    24.08.2023
    24.08.2023

    Update na 24.08.2023

    Dawno nas tutaj nie było, ale w tym czasie sporo się działo. Dzielna pacjentka przeżyła 3 dni u cioci Keshi, a także kilka wizyt u weta na zastrzyki podczas gdy jedno z nas nie mogło być w domu.

    W zachowaniu księżniczki widać duża poprawę - bawi się, skacze, biega, nie ma problemu z jedzeniem. Jest bardzo ciekawska i dopiero teraz poznajemy jej charakterek, który jest bardzo zadziorny. Niestety zaczęła nam trochę drapać meble, włazić na blaty i wszędzie jej pełno. Natomiast dalej walczymy z anemia - jej ulubiony żwirek tam jej spasował, że zaczęła go nagminnie jeść, dlatego musieliśmy zmienić na inny, którego znowu nie akceptuje i sika po kątach... Także teraz jesteśmy w trakcie szukania sposobów na okielznanie i przyzwyczajenie jej do domowego życia, a być może nawet trzeba będzie zgłosić się z nią do behawiorysty.
    Trzymajcie za nas kciuki, zbiórka nadal działa i dzięki niej będziemy mogli płacić za dalsze wizyty u weterynarza, leczenie na anemię, a także eksperymenty zwirkowo jedzeniowe. 😅

    Zdjęcie aktualizacji 127 417

Słowa wsparcia

Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲


  • NeonT - awatar

    NeonT

    01.08.2023
    01.08.2023

    Get Kitty better!!

  • Anjuszki - awatar

    Anjuszki

    29.07.2023
    29.07.2023

    Ku zdrowiu kocia

  • Anonimowy Darczyńca - awatar

    Anonimowy Darczyńca

    29.07.2023
    29.07.2023

    All the best!

  • Hemulka - awatar

    Hemulka

    29.07.2023
    29.07.2023

    For the catto! 💪🏻❤️

  • Anonimowy Darczyńca - awatar

    Anonimowy Darczyńca

    29.07.2023
    29.07.2023

    Powodzenia z kitku!

4 048 zł  z 9 000 zł (Cel)
Wpłaciło 58 osób
Wpłać terazUdostępnij
 
Piotr Maciążek - awatar

Piotr Maciążek

Organizator zbiórki

Zadaj pytanie

Wpłaty: 58

Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
50
Fisher_king1198 - awatar
Fisher_king1198
200
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
7
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
15
Katarzyna - awatar
Katarzyna
10
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
10
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
50
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
50
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
1
NeonT - awatar
NeonT
100

Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas

fundraiser thumbnail
Załóż swoją zbiórkę

Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!

fundraiser thumbnail

Pomagam.pl wykorzystuje pliki cookies. Dowiedz się więcej

Zamknij