Chyba nigdy nie pomyślałabym, że będziemy musiały prosić o pomoc. To zawsze same pomagałyśmy, a teraz nas to przerasta…
Jesteśmy siostrami choć różne w wielu aspektach to cechą wspólną jest bezgraniczna miłość do zwierząt. Nigdy nie byłyśmy obojętne na krzywdę zwierząt. Nasze życie przepełnione jest zwierzętami z różnym stanem zdrowia, jednak to co dzieje się w ostatnim czasie nie śniło się nam w najgorszych snach. Problem zaczął się jakiś czas temu, dwójka naszych kotów Zbigniew i Ryszard zaczęły odmawiać jedzenia. Weterynarz prowadzący zdiagnozował problemy z zębami. Polecił usunięcie zębów. Wykonano zabieg: po zabiegu zamiast się poprawiać efekt był odwrotny, przestały jeść totalnie, były apatyczne. Jeździłyśmy po wszystkich weterynarzach w okolicy. Rozpaczliwie szukając pomocy, jednak sensownej a nie podawania tylko leków na apetyt czy przeciwgorączkowych, które w żaden sposób nie dawały efektów. W końcu po poruszeniu nieba i ziemi, odpalenia wszelkich znajomości w fundacjach trafiłyśmy do cudownego weterynarza, diagnoza zapalenie otrzewnej. Powaliła nas z nóg… Bez zastanowienia podjęłyśmy decyzję o rozpoczęciu leczenia, jednak nasze skrzydła powoli opadają. Koszt leczenia zaczyna nas przerastać, a widok gasnących istot dobija nas totalnie. Chcemy walczyć do samego końca! Chcemy osiągnąć sukces, jednak same chęci nie wystarczają. Potrzebujemy pieniędzy na wizyty i leki. Dodatkowo cały czas mamy z tyłu głowy, że jednak nasze towarzystwo jest większe. Widoczny jest spadek nastroju u pozostałych co jeszcze bardziej dobija…
Myślę, że z naszej strony jest to już rozpaczliwe błaganie o pomoc. Jeśli uda się uzbierać tę niebotyczną kwotę, która jest dla nas nieosiągalna to chyba będzie to faktycznie odpowiedź na tę pomoc, która zawsze starałyśmy się dawać zwierzęta.
Każdy grosik się liczy za który oczywiście dziękujemy.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!