Leczyłam mojego kota jak własne dziecko… Teraz sama potrzebuję pomocy, żeby spłacić długi
Mam na imię Klaudia i mam 30 lat.
Nigdy nie sądziłam, że miłość do mojego kota – mojego najlepszego przyjaciela – doprowadzi mnie do miejsca, w którym dziś jestem: z ogromnym długiem i lękiem o jutro.
Mój kot, Feluś, był ze mną od ponad 10 lat. Towarzyszył mi w najgorszych chwilach — podczas rozstań, problemów zdrowotnych i zawodowych. Był nie tylko zwierzakiem. Był rodziną.
W zeszłym roku zaczęło się źle – wymioty, apatia, utrata wagi. Po serii badań przyszła diagnoza: chłoniak przewodu pokarmowego – złośliwy nowotwór wymagający pilnego i długotrwałego leczenia: chemioterapia, specjalistyczna dieta, transfuzje, kroplówki, konsultacje u onkologa weterynaryjnego. Leczenie trwało miesiącami i kosztowało mnie wszystko.
W sumie wydałam ponad 50 000 złotych.
Większość z tego to kredyty, chwilówki i pożyczki na szybko — bo wtedy liczyło się tylko jego życie.
Feluś walczył dzielnie i przez kilka miesięcy było nawet lepiej… Niestety, choroba wróciła. Nie zdążyłam go uratować. Ale zrobiłabym to wszystko jeszcze raz.
Dziś zostałam sama — ze złamanym sercem i długami, które mnie przygniatają. Nie mam jak ich spłacić, a odsetki rosną. Mam już dość budzenia się w nocy z lękiem i ciągłych telefonów od wierzycieli.
Dlatego z całego serca proszę – jeśli możesz – pomóż mi wyjść na prostą.
Każda złotówka to dla mnie krok do odzyskania spokoju i godności. Wiem, że nie zwrócę Felka… Ale chcę móc żyć dalej bez strachu.
Dziękuję, że przeczytałaś/eś moją historię. Dziękuję, że jesteś.
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!