Niewidzialny kot.

Aktualizacja - Żurek po badaniu i wizycie u kciej nefrolożki. Jak można byo się spodziewać, troszkę gorsze wyniki, ale nie na tyle złe, żeby już się z nim żegnać.


Dostaliśmy zalecenia i niestety potrzebujemy środków, bo trzeba wprowadzić nowe leki, zapłacić za wlewy, kontrolę krwi i kolejne wizyty. 

W sercu miasta, wśród zgiełku i codziennego pośpiechu, żył pewien kot, który przez lata był niewidzialny. Jego życie toczyło się pod blokiem, w cieniu obojętności przechodniów, którzy nie dostrzegali jego smutnych oczu i zniszczonej sierści.

 Był kimś, kogo nikt nie potrzebował, kimś, kogo nikt nie chciał zauważyć.

 Kiedy trafił do nas, jego historia zaczęła się zmieniać. Po długim i bolesnym leczeniu, zaczęliśmy dostrzegać jego niesamowitą wolę życia. Kot, który przez długi czas był niczym, z każdym dniem stawał się coraz bardziej widoczny – nie tylko dla nas, ale także dla samego siebie. Jego oczy zaczęły błyszczeć, serce bić mocniej, sierść błyszczeć. Nawiązał przyjaźnie, zaczął się nawet powoli otwierać na nas, ludzi, którym tak długo nie ufał.

Niestety, życie potrafi być okrutne. Jeśli śledzicie nasz profil, z pewnością pamiętacie dramatyczne chwile z marca zeszłego roku, kiedy myśleliśmy, że go stracimy. Na szczęście Żurek wtedy wygrał walkę o życie, ale od tego czasu jego nerki zaczęły pracować słabiej.

Od tamtej pory codziennie czuwamy nad jego zdrowiem — pilnujemy, czy zjadł całą porcję, czy wziął leki. Ciocia Gosia przygotowuje mu specjalistycznego barfa według zaleceń zoodietetyczki "Psie i kocie łakocie".

A ciocie Karolina, Asia i Beata podają kroplówki. Robimy wszystko, co w naszej mocy, by nasz Żur czuł się jak najlepiej.

Ale przy przewlekłej niewydolności nerek nie wystarczy troska — potrzebne są częste badania krwi i moczu oraz wizyty u specjalistów. Przed nami kolejna kontrola — tym razem u nefrologa w Toruniu. Zanim jednak Żurek pojedzie na wizytę, musimy wykonać pełen pakiet badań diagnostycznych.

Walczymy o niego, bo w naszych oczach jest kimś więcej, niż tylko kotem – jest dowodem na to, że nawet najsmutniejsze historie mogą mieć szczęśliwe zakończenie.

Dla nas nie jest niewidzialny.

Niech dla Was też nie będzie.