Tragedia w Toruniu – pomoc dla młodego małżeństwa po dramatycznym wypadku
Drodzy znajomi i nieznajomi, zwracamy się do Was z ogromną prośbą - prośbą abyście pomogli nam przeżyć, przeżyć najbliższe miesiące, po tragicznych wydarzeniach, które miały miejsce nad ranem 25.05.2025 r. Tak trudno prosić o pomoc. Ale dziś... dziś nie mam wyboru. Dziś piszę te słowa jako żona, która patrzy na cierpienie męża. Jako matka, która każdego dnia musi być silna dla swoich dzieci, choć serce pęka na tysiące kawałków. Jako kobieta, której świat runął w jednej chwili.
💔 Z dnia na dzień nasze dotychczasowe życie się skończyło. Proszę, pomóżcie nam je odbudować.
Coś o nas: jesteśmy małżeństwem od 4 lat. W 2023 zostaliśmy rodzicami cudownych córeczek - bliźniaczek, wcześniaków urodzonych w 32 tygodniu ciąży. Nasze maluchy, Lenka i Blanka, od pierwszych chwil życia walczyły o zdrowie i sprawność. To dzieci ze swoimi problemami i potrzebami, które są pod stałą opieką poradni rehabilitacji i okulistycznej. Ale były szczęśliwe. Miały dom pełen miłości, miały nas: mamę i tatę. Byliśmy rodziną. Kochaliśmy się. Mieliśmy swoje plany, marzenia, przyszłość.
Do czasu.
W jednej chwili wszystko zostało nam odebrane.
Nad ranem z 24 na 25 maja uderzyło w nas auto. Nie był to zwykły wypadek komunikacyjny, nie byliśmy wtedy w samochodzie, tylko staliśmy przed budynkiem. Wyszliśmy na zewnątrz, a samochód z impetem wjechał w nas przypierając do ściany.. Sprawca zrobił to celowo – ma postawione zarzuty o podwójne usiłowanie zabójstwa. Uderzenie spowodowało wiele poważnych obrażeń zarówno u mnie, jak i u męża.
Linki relacjonujące wydarzenie w mediach:
https://ototorun.pl/artykul/dramatyczne-sceny-w-toruniu-n1708042#mb7z64msudh67nzoz7o
https://gra.fm/szokujace-zdarzenie-w-toruniu-zarzut-usilowania-zabojstwa-dwoch-osob.html
Po wypadku trafiliśmy z mężem do dwóch różnych szpitali. Filip ma złamanie kręgosłupa w odcinku piersiowym z objawami uszkodzenia rdzenia kręgowego. Po przewiezieniu do szpitala natychmiast trafił na stół operacyjny na oddziale neurochirurgii. Teraz... nie czuje nic od pasa w dół. Nie porusza nogami. Nie wiem, czy kiedykolwiek znowu stanie na nogach o własnych siłach. Boję się, że świat, który znał, przestał dla niego istnieć. Ma też inne złamania. Kręgi szyjne, które jeszcze bardziej pogarszają sytuację. Pęknięte żebra, które z każdym oddechem przypominają o bólu. Pękniętą wątrobę. Płyn w opłucnej, który utrudnia mu oddychanie. Rany na głowie. Liczne otarcia na całym ciele.
Ja też jestem poważnie ranna. Jestem lekarką, która do tej pory pomagała innym. Teraz sama walczę z bólem, którego nie potrafię opisać. W jednej nodze mam skomplikowane złamanie piszczeli w stawie kolanowym, które wymagało pilnej operacji. W drugiej nodze zerwane więzadła kolanowe. Lekarze mówią, że czeka mnie jeszcze jedna operacja, za 8–12 tygodni.
Kiedy patrzę w lustro, nie poznaję siebie. Moja twarz… pełna obrażeń twarzoczaszki. Połamana szczęka. Wybite zęby. Nie mogę normalnie chodzić. Nie mogę się ruszać tak jak kiedyś.
A dzieci?
Musimy być dla nich silni, choć czujemy, jakbyśmy mieli zaraz się rozpaść na pół.
Codziennie próbuję zrozumieć, jak to się mogło wydarzyć.
A jednak... nie poddamy się. Bo mamy siebie.
I zrobimy wszystko, żeby z tego piekła wyjść razem.
Z dnia na dzień staliśmy się rodziną, która potrzebuje pomocy, o którą nigdy nie myśleliśmy, że będziemy prosić. Ta sytuacja przerosła nas wszystkich. Boli nie tylko ciało, ale i serce.
Prosimy Was o finansową pomoc, abyśmy mogli oboje stanąć na nogi. Marzymy o tym, aby finanse nie ograniczały nam możliwości rehabilitacji, leczenia stomatologicznego czy zakupu potrzebnego sprzętu medycznego i wyposażenia.
Oboje przez długie miesiące nie będziemy mogli wrócić do aktywności zawodowej, a koszty naszego życia dramatycznie wzrosły.
Nie chodzimy, nie możemy jeździć autem, a mamy dwójkę 18-miesięcznych dzieci…
Przez długi czas nie będziemy mogli samodzielnie sprawować opieki nad naszymi córeczkami. Wymagana będzie codzienna, całodobowa pomoc osób trzecich, zarówno do opieki nad nami, jak i nad naszymi dziećmi.
Ogromnym kosztem będzie praca nad tym, aby mój mąż Filip wracał do jak największej samodzielności. Na pewno będzie potrzebował wielu kilkutygodniowych pobytów w specjalistycznych klinikach rehabilitacji neurologicznej.
Proszę. Zróbmy wszystko, aby mój mąż mógł walczyć o powrót do sprawności💔. Niezależnie od tego, czy czucie w dolnej części ciała będzie stopniowo wracać, czy nie, rehabilitacja będzie wymagać nie tylko ogromnych nakładów siły i pracy, ale również niewyobrażalnie wysokich kosztów finansowych.
Nigdy nie przypuszczałam, że los potrafi być tak okrutny… Jeszcze niedawno miałam wszystko, a dziś walczę o każdy kolejny dzień, dla naszych dzieci i dla mojego męża. Dlatego proszę Was o pomoc. Wasze wsparcie to dla nas szansa na powrót do normalności, na odzyskanie nadziei i siły. Dzięki Wam nasza rodzina będzie mogła być znów szczęśliwa.
Środki z tej zbiórki zostaną przeznaczone na:
codzienną rehabilitację domową naszych córeczek Lenki i Blanki, które już od narodzin walczą o zdrowie, a teraz, ze względu na naszą sytuację, nie mogą jeździć na zajęcia w ośrodku,
długotrwałą rehabilitację moją i Filipa, która może trwać miesiącami, a nawet przez całe życie: potrzebne będą prywatne wizyty i specjalistyczne turnusy, które pochłoną ogromne środki, liczone w setkach tysięcy złotych.
zakup niezbędnego sprzętu medycznego w tym wózków, ortez i innych pomocy, bez których codzienność stanie się nie do zniesienia,
przystosowanie naszego domu do nowych potrzeb - likwidację barier, budowę podjazdów, zakup łóżka medycznego, być może podnośnika, bez których nie poradzimy sobie na co dzień,
kosztowne leczenie stomatologiczne i rekonstrukcję złamanej szczęki, których cena przekracza nasze możliwości, to wyzwanie rzędu nawet setek tysięcy złotych,
pomoc prawną, ponieważ musimy walczyć o sprawiedliwość, aby sprawca poniósł odpowiedzialność za to, co nam zrobił,
spłatę bieżących zobowiązań i kredytu hipotecznego: do tej pory oboje pracowaliśmy, teraz przez wiele miesięcy nie będziemy w stanie zarabiać. Każdy dzień przynosi nowe wydatki, które zagrażają naszej stabilności.
Każda, nawet najmniejsza pomoc, to nadzieja na to, że jeszcze kiedyś znów poczujemy normalność, że nasze dzieci będą miały mamę i tatę, którzy będą mogli o nie zadbać. Prosimy, nie zostawiajcie nas teraz samych.
Tak trudno prosić. Jednak dzisiaj nie mam wyjścia… proszę. 💔💔💔
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Karolina
Życzę Wam dużo siły. Bądźcie dobrej myśli,
Anonimowy Darczyńca
Szybkiego powrotu do zdrowia
Anonimowy Darczyńca
Będzie dobrze, dużo siły i wiary! Trzymajcie się Kochani!
Kolega z pracy zdalnej
Życzę szybkiego powrotu do zdrowia
Anonimowy Darczyńca
Dużo zdrowia Wam życzę. Kolega z pracy.