Nazywam się Robert Erchardt pół życia byłem dziennikarzem w lokalnym radiu oraz portalach internetowych. Później los pozwolił mi najpierw pracować w Domu Kultury a od 8 lat w najcudniejszym miejscu, gdzie odnalazłem grono przyjaciół i drugi dom, a mianowicie w bibliotece. Nigdy też nie sądziłem, że będę musiał napisać taki tekst… Zawsze staraliśmy się jako rodzina radzić sobie sami, chociaż wiele razy przekonałem się, że mam najlepszych przyjaciół na świecie, tak więc jakoś to wszystko układaliśmy. Los jednak postanowił brutalnie postawić przed nami mur, który za wszelką cenę muszę przeskoczyć.
We wczesnych godzinach porannych dziś w niedzielę obudził nas gryzący dym oraz ogromny ogień, który strawił całe poddasze w domu, gdzie mieszkaliśmy. Ogień zabrał wszystko: więźbę dachową, poszycie, część dachu z dachówek. Na poddaszu nie zostało nic, tylko czarne, osmalone belki i zapach spalenizny, który aż wbija się w pamięć. Niestety ogień i woda dosięgnęły też mieszkanie bezpośrednio pod spalonym poddaszem. Zniszczone są meble, łóżka, część wyposażenia… rzeczy, których nie da się już odratować.
W tym wszystkim jest nas pięcioro: trzy córki Hania studentka pierwszego roku, Maja ukończyła szkołę plastyczną oraz Dagna cudowna 16 latka, jest również moja żona Katarzyna wspaniała bukieciara, ja oraz trzy koty i pies, które też są częścią naszej rodziny. Jestem osobą niepełnosprawną, ale pracuję, mam wspaniałych przyjaciół w pracy, którzy zaraz po otrzymaniu wiadomości o pożarze udzielili nam wsparcia.
Nie mamy jednak oszczędności. Zawsze tym, co mieliśmy, staraliśmy się wspierać, przede wszystkim nasze dzieci w szkole, rozwoju i pasjach. Teraz jednak stanęliśmy przed życiowym wyzwaniem. Dziś mamy gdzie przenocować… ale co będzie jutro? Za tydzień i w kolejnych miesiącach? To jedna wielka niewiadoma.
Dom, który spłonął, nie jest nasz. Wynajmujemy go od przyjaciela. I właśnie dlatego chcemy zrobić wszystko, co w naszej mocy, by wesprzeć go w odbudowie i przywrócić to miejsce do stanu, którym pozwoli, być może tam kiedyś wrócić. To dla nas kwestia uczciwości, wdzięczności i zwykłego ludzkiego serca.
Nie lubię prosić o pomoc. Nigdy wcześniej tak nie musiałem. Teraz po prostu muszę.
Jeśli możesz pomóc nam stanąć z powrotem na nogi, odbudować to, co stracone i dać nam szansę wrócić do życia sprzed pożaru z całego serca dziękuję. Każda złotówka, każde udostępnienie, każde dobre słowo ma dla nas ogromne znaczenie.
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Anonimowy Darczyńca
Dacie rade
Anonimowy Darczyńca
Oby wszystko się poukładało ❤️❤️
Jolanta Woźniak
Pomóżmy wszyscy♥️♥️♥️
Monika
Trzymajcie się 🫶
Anonimowy Darczyńca
Powodzenia