Fred ma ok 6lat , pierwszy raz na podwórku, przy ul. Chełmińskiej w Grudziądzu zobaczyłam go ok. 4lat temu, był potwornie wychudzony, zarobaczony dzięki uprzejmości Pana Piotra Ciszewskiego , został wykastrowany i wyleczony od tego czasu był szczęśliwym kociakiem, czasem wygrzewał się u mnie w pracowni na fotelu w zimne dni. Niestety dwa lata temu znalazłam Freda, przed pracą leżącego w bramie, okazało się że miał zmiażdżenia miednicy i popękane kości . Koleżanka miała go unieruchomionego w klatce, przez ok 8tyg. jak zalecił weterynarz , po tym czasie wszystko powróciło do normy Fred biegał po podwórku, często można było go spotkać pod małymi sklepikami, gdzie czekał aż ktoś kupi mu parówkę lub chociaż, pogłaszcze pieszczocha, także jest znany i lubiany nasz dachowiec i dużo już przeszedł teraz doszło do zerwania wiązadła co zaburza jego chodzenie w konsekwencji zanik mięśni i niesprawna kończyna. Co uniemożliwia normalne funkcjonowanie. Prosimy o pomoc w sfinansowaniu zabiegu
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!