Zbiórka Pomóż Arcikowi wyjść z długów - miniaturka zdjęcia

Pomóż Arcikowi wyjść z długów Jak założyć taką zbiórkę?

Zbiórka Pomóż Arcikowi wyjść z długów - zdjęcie główne

Pomóż Arcikowi wyjść z długów

2 566 zł  z 9 999 zł (Cel)
Wpłaciło 30 osób
Wpłać terazUdostępnij
 
Piotr Kowalczyk - awatar

Piotr Kowalczyk

Organizator zbiórki

Krótkie podsumowanie: my, bliscy i przyjaciele osoby, która zgodziła się na stworzenie tej zbiórki, prosimy o pomoc w jej imieniu. Poniżej przedstawiamy szersze tło historii. Zawiera ono opisy przemocy psychicznej i fizycznej oraz toksycznej relacji. Mamy nadzieję że pomogą lepiej w zrozumieniu sytuacji i samej osoby - i że pozwolą uniknąć pytań o to, dlaczego zrobiła to a nie coś innego. Uwierzcie mi, już samo przekonanie jej do tej zbiórki nie było łatwe. Z góry dziękujemy za uwagę, cierpliwość i pomoc.


---


Hej, przedstawiamy wam Arcika.

Sam w życiu nie założyłby tej zrzutki, ani nie stworzyłby do niej opisu. Arcik jest kimś, kto umierając od rany postrzałowej w środku miasta, schowałby się z widoku, żeby nie robić innym kłopotu. I nie jest to przesada: o wielu jego problemach wielu z nas dowiedziało się długo po czasie. A ci, którzy nie znają go blisko, nie wiedzą o nich praktycznie nic.

Tyle że są rzeczy, z którymi nie sposób poradzić sobie samemu, choćby nie wiadomo jak się starać. Dlatego - za jego zgodą - tę zrzutkę zakładają dla niego najbliższe osoby i przyjaciele, którzy nie godzą się z tym, żeby Arcik musiał dźwigać sam tyle ciężarów. Zwłaszcza że ma wokół siebie ludzi, którzy pomogliby mu bez mrugnięcia okiem. Gdyby tylko wiedzieli.

W swoim prawie trzydziestoletnim życiu Arcik zaliczał różne upadki i wzloty. Większość z nich utwierdzała go w przekonaniu, że może liczyć tylko na siebie. Nie pochodzi z mocno toksycznej rodziny, nie musiał też - na szczęście - mierzyć się z przemocą domową. Ale brakowało mu często wsparcia emocjonalnego i pomocy w trudnych chwilach, co przekształciło się w poczucie głębokiej zależności i ignorowanie swoich własnych potrzeb kosztem innych. A z czasem w przekonanie, że po prostu nie zasługuje na tyle co inni. Że jest fundamentalnie gorszy i że zawiódł wszystkich. Tylko dlatego, że miewał w życiu gorsze dni, że nie skończył studiów, że nie miał warunków by rozwijać się artystycznie, i że musi pracować fizycznie od mniej więcej dwudziestego roku życia. I zawsze znajdował czas, żeby pomóc innym.

Być może dlatego łatwo było nadużyć jego zaufania. Obiecać mu coś i nie dać mu tego - w końcu Arcik o nic nie poprosi. I każdy, kto się z nim zetknął, widział to wyraźnie. Każdy, kto wyłudził od niego uwagę, seks, albo pieniądze, w zamian dosłownie za nic. Wyobraź sobie, że widzisz człowieka z tabliczką na czole: "wykorzystaj mnie, i tak nic z tym nie zrobię, będę sobie cierpieć po cichutku". To, jak się z nim obchodzisz, mówi sporo o tobie - nie o nim.

Arcik zwykle miał przy sobie kogoś, kto był dla niego oparciem w trudnych sytuacjach. Jego życie bywało smutne i melancholijne, ale nie dramatyczne. Aż do 2019 roku.

To miał być krótki wyjazd na wakacje. Nowo poznany facet, nazwijmy go Y, traktował Arcika jak wielką miłość. Przykleił się do tych samych środowisk, w których Arcik miał już masę przyjaciół. Próbował zdobywać jego zaufanie, mówił dużo i ładnie - jak to często bywa.

Arcik nie ukrywał, że nie zależy mu na razie na niczym poważnym, że wolałby być ostrożny, bo nie raz sparzył się już na kimś, kto obiecywał mu złote góry i miłość po grób. Ale Y robił się w swoich prośbach coraz bardziej natarczywy. Maskował swój toksyczny charakter udawaną wrażliwością, mówił jedno, robił drugie. Ale bywał przekonujący na tyle, żeby dać mu kredyt zaufania.

W końcu zaproponował Arcikowi wyjazd do Anglii. Na wakacje, żeby trochę sobie dorobić. Na nadmiar pieniędzy Arcik nie cierpiał, miniaturowa komuna bliskich z którymi mieszkał też nie. Tyle że już po przyjeździe zaczął rozumieć, że to, do czego oboje dążą, to zupełnie różne rzeczy. Arcik chciał w miarę szybko wrócić do Polski, do swoich bliskich, spotykać się z nowym partnerem od czasu do czasu, skończyć kurs masażysty gdzie uważano go za najlepszego na roku. Jednym słowem: chciał po prostu żyć. Y deklarował, że to rozumie. Ale w głębi duszy chciał czegoś innego.

Na początku 2020 wybuchła pandemia COVID. Granice Zjednoczonego Królestwa praktycznie zamknięto. Arcik dawał bliskim znać, że wszystko z nim w porządku. W rzeczywistości czuł się coraz bardziej uwięziony. Mieszkali w małym mieście, które i tak było największe w regionie. Y coraz bardziej podobała się wizja takiego życia z Arcikiem: snuł sobie wyobrażenia, że ten będzie jego żonką w małym wiejskim cottage, cholera wie czy nie z gromadką dzieci na dokładkę. Mało obchodziło go, co sądzi o tym sam zainteresowany, zwłaszcza że jeśli czytaliście uważnie, to wiecie już że Arcik jest mocno pasywny: pozwoli ci myśleć co chcesz, dopóki nie robisz mu krzywdy.

Im dalej w las, tym bardziej wzajemne oczekiwania rozjeżdżały się. Y wykorzystując fakt, że Arcik jest osobą poliamoryczną, szukał sobie przygód, coraz częściej sprowadzając do domu masę używek, którą odurzał się właściwie przez cały czas.

Tak, przez cały czas. Bo Y szybko znudziło się pracowanie. To Arcik utrzymywał ich oboje, fundował im zachcianki i coraz mocniej pogrążał się w bezsilności. Uznał, że skoro już utkwił w takiej relacji, w zamkniętym kraju z dala od domu, to powinien chociaż spróbować przystosować się do nowej rzeczywistości. Nie myślał już o sobie i o tym, czy żywi wobec Y jakieś uczucia. Po prostu uznał, że skoro tak się stało, to widocznie tak trzeba.

Tyle, że utrzymywanie Y dość szybko zaprowadziło Arcika do sytuacji, w której zaczęło brakować mu pieniędzy na własne życie. Miał pewne zabezpieczenie w postaci kredytu odnawialnego, z którego musiał skorzystać szybciej niż planował. Z czasem, kiedy sytuacja nie zmieniała się na lepsze, musiał powiększać zadłużenie zamiast je spłacać.  Kiedy zrozumiał, że tak naprawdę wolałby wrócić do domu, pojął że nie ma nawet na bilet. Gdyby ktoś z nas wiedział o tym już wtedy, zafundowalibyśmy mu powrót, ale jeśli to czytacie, to domyślacie się już pewnie jaki jest Arcik: oczywiście nic nam nie powiedział. Wstydził się, że doprowadził do tak żałosnej sytuacji, a wstyd był barierą która nie pozwalała mu się przyznać do tego, że wybrał źle. Że wybrał coś, co wielu z nas mu odradzało. Myśleliśmy więc, że najwidoczniej Arcikowi podoba się życie na Wyspach, skoro pomimo namów nie chce wrócić do kraju.

Y postanowił w pewnym momencie, że obaj potrzebują nowych telefonów - i to nie byle jakich, bo takich z jabłkiem w logo. Miał iść do pracy. Arcik zgodził się wziąć umowę na siebie, bo tylko on miał jakąś zdolność kredytową. Oczywiście Y nigdy do pracy nie poszedł. Ponoć próbował, ale wiecznie coś mu nie szło. Arcik radził sobie w pracy całkiem nieźle, ale nie na tyle, by utrzymać dwie osoby i spłacić kredyt za dwa telefony. Pieniędzy za telefon Y nie zobaczył do dzisiaj, a na domiar złego, by wspomóc swojego partnera, wciąż sięgał po nowe limity kredytu, by spłacić ich bieżące zobowiązania.

W międzyczasie pogłębiał się u niego alkoholizm. Arcik nie ma zdrowego stosunku do picia i raczej nie powinno się otwierać przy nim nic mocniejszego od piwa, bo łatwo namówić go, by przekroczył granicę. Y korzystał z tego chętnie i co najmniej kilka razy za pomocą alkoholu osiągnął coś, na co Arcik nie zgodziłby się nigdy na trzeźwo. W końcu wspólne picie stało się jedyną rzeczą, która trzymała ich razem. Oprócz pieniędzy, które wyłudził Y.

Pod koniec 2020 roku wrócili w końcu do Polski. Y wprowadził się wraz z Arcikiem do jego bliskich i dopiero wtedy niektórzy z nas zauważyli, że coś jest nie tak. Że Y coraz częściej mówi o jakiejś wspólnej przyszłości, a Arcik jest co do tego co najmniej sceptyczny. Łączyło ich wspólne środowisko wrocławskiego Food Not Bombs, więc chcąc nie chcąc, chodzili tam razem, by kroić warzywa i pomagać przy przygotowywaniu posiłków dla potrzebujących. Wracali stamtąd najczęściej pod wpływem - i to najczęściej wtedy Arcik zdobywał się powoli na odwagę odpychania od siebie Y, na co on potrafił reagować spazmami płaczu i innymi seansami manipulacji emocjonalnej. Tyle że to, co działało na Arcika, nie działało na nas. Kiedy Y zauważał, że niezależnie od jego kombinacji, będziemy bronić naszej bliskiej osoby, zaczął wymyślać jakieś zawoalowane groźby (nic bezpośredniego, raczej fantastyczne opowieści o tym, co rzekomo zrobił kiedyś swoim wrogom). Pytany o to, kiedy spłaci własny telefon, odmawiał deklaracji.

Którejś styczniowej nocy podczas powrotu z krojenia warzyw, wynikła między nimi kłótnia. Przytłoczony wszystkim Arcik przyznał się wreszcie, że nie czuje nic do Y, że pozostawał z nim niejako ze strachu i wstydu, że nie chce być jego "narzeczoną", że ma dosyć jego manipulacji i gaslightingu. Y krzyczał na całą dzielnicę, wyrzucił klucze Arcika gdzieś w ciemną noc i w pewnym momencie oboje zaczęli szarpać się między sobą. Tyle że to Y od samego początku miał przewagę fizyczną. Arcik dobrze pamięta jak zostal popchnięty na schody, co spowodowało silne stłuczenie kolan. Z trudem odzyskał wyszarpaną przez Y torbę oraz portfel. choć już bez karty płatniczej. Kluczy, ciśniętych przez agresora na ulicę, musiał szukać w śniegu, klęcząc na tych samych obolałych nogach. Inaczej po prostu nie wróciłby do domu, bo Y rozpłynął się w powietrzu.

Kiedy stanął w drzwiach, trząsł się cały, a stłuczone kolana z trudem trzymały go w pionie. Trudno opisać to, co czuliśmy na jego widok, a jeszcze trudniej opisać to, jak on sam był przerażony. Y wrócił po jakimś czasie, domagając się zwrotu wszystkich swoich rzeczy. Powiedzieliśmy mu, że dostanie je w ciągu następnych dni. Niestety po jakimś czasie wrócił ponownie, w asyście policji, twierdząc że "przetrzymujemy jego własność". Policja powtórzyła mu to samo co my, ale Y nie dawał za wygraną. W ciągu następnych dni odwiedzał jeszcze klatkę schodową, "bawiąc się" we włączanie i wyłączanie korków w całym pionie kamienicy. Chociaż wydano mu rzeczy, odmawiał oddania nam swojego kompletu kluczy do mieszkania, wmawiając policjantowi że "wyrzucił je do Wisły" (wiecie, taka rzeka we Wrocławiu ;)). Jako że jego awantury i wybuchy agresji nie zrobiły na policji najlepszego wrażenia, z czasem przestał nas straszyć organami ścigania.

Arcik podczas tych wizyt kulił się w strachu i siedział przerażony w swoim pokoju. Y oczywiście domagał się od nas, żebyśmy "umożliwili mu kontakt z jego dziewczyną" (tak jakby chodziło o kogoś ubezwłasnowolnionego). W tym samym tonie pisał do Arcika maile, esemesy i wiadomości na messengerze. Bo w pisaniu był niezły: gorzej z wywiązywaniem się z własnych obietnic.

Czara goryczy przelała się, kiedy któregoś dnia zastaliśmy drzwi wejściowe do mieszkania pomazane markerem w jakiś bełkot, mieszankę gróźb i symboli. Y groził nam wcześniej, że da namiary na mieszkanie neonazistom (Food Not Bombs w którym udziela się Arcik to inicjatywa anarchistyczna). Tego, kto wymalował drzwi, możemy się tylko domyślić.

Nie musieliśmy się jednak domyślać tego, jak wpłynęło to na Arcika. Widzieliśmy to każdego dnia. Nawet z jego talentem do maskowania uczuć nie dało się nie zauważyć, że jest przerażony. Że za każdym razem, kiedy wychodził do pracy, oglądał się za siebie. Że bał się do tego stopnia, że musiał w końcu pogodzić się z myślą, iż może któregoś dnia nie wróci do domu nigdy. Aktywność Y w końcu ustała i ograniczyła się tylko do wysyłania wiadomości: od pogróżek po błagalne prośby, żeby mu wybaczyć, żeby nie zgłaszać sprawy na policję i żeby zrozumieć jego delikatne i kruche uczucia. Kilkadziesiąt razy obiecywał też, że odda pieniądze za telefon. Nie oddał ich do dziś. Nie oddał w sumie niczego. Nawet los kluczy jest już nieznany - ale Arcik mieszka dziś zupełnie gdzie indziej.

To, co zostało, to chroniczny lęk i poczucie zagrożenia. Arcik do dziś mierzy się z objawami stresu pourazowego (PTSD). W różnych momentach pojawiają mu się flashbacki, czyli nagłe "ataki" wspomnień wyzwalające silny bodziec lękowy. Próbował poradzić sobie z tym jak ze wszystkim - samemu, nie obciążając tym innych - ale pewne rany są za głębokie, żeby po prostu mogły się zabliźnić. Nie idzie tylko o przemoc, ale też o poczucie upokorzenia i fakt, że ktoś cwańszy od ciebie mógł zrobić z tobą co tylko chce. O kompletną utratę sprawczości i kontroli nad swoim życiem.

Dziś Arcik znów jest ze swoimi bliskimi. Przestał pić, choć pokusa by radzić sobie z ciężarem w ten sposób, jest wciąż duża. Ciągle sam pracuje na swoje utrzymanie, ale przez nagromadzony dług większość jego pensji znika w czarnej dziurze wysokiego oprocentowania. Długo nie chciał się przyznawać znajomym, co spotkało go z rąk Y i do dziś wie o tym tylko wąskie grono. Wiemy że ma wokół siebie masę osób, które pomogłyby mu, gdyby tylko wiedziały, jak mocno cierpi. Niestety Arcik, nawet będąc ofiarą, obwiniał najczęściej siebie. Zrozumienie tego, co się z nim stało, zajęło sporo czasu. Poukładanie tego w głowie i uciszenie lęku zajmie pewnie jeszcze więcej.

Nie jesteśmy w stanie opłacić Arcikowi psychoterapii, której z pewnością potrzebuje. Dawniej Y pisał jeszcze co jakiś czas, że spłaci swoją połowę długu, ostatnio nie odzywa się wcale. Arcik nie jest typem człowieka, który sam z siebie założy komuś sprawę w sądzie, zwłaszcza że nie miał wyjścia i musiał w końcu zacząć spłacać dług sam. Aktualnie marzy tylko o tym, żeby pozostawić ten rozdział życia za sobą i zająć się... po prostu życiem. Ma pracę, kochające go osoby, bezpieczny i ciepły kąt, ukochanego kota i wiele marzeń. Choć nie wierzy w swoje umiejętności, wrócił do tworzenia: farbuje koszulki, maluje akwarele, uczy się grać na gitarze (kiedyś zajmował się amatorsko grafiką artystyczną, ale póki co nie umie do tego wrócić).


Każda kwota, którą go wspomożecie, pomoże mu zbliżyć się do tego. My zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy. Teraz prosimy was o pomoc.

Aktualizacje


  • Piotr Kowalczyk - awatar

    Piotr Kowalczyk

    02.08.2023
    02.08.2023

    Jeszcze raz dziękujemy wszystkim, którzy jakkolwiek pomogli. Kredyt skonsolidowany, do spłacenia jeszcze dłuuuga droga, ale i tak jest o niebo lepiej. Niestety Arcik stracił pracę w lipcu, ale jest szansa, że niebawem coś znajdzie. Zrzutka pewnie jeszcze chwilę powisi, ale nie będziemy promować jej jakoś agresywnie - sam Arcik raczej nie wklei jej na swój profil, bo głupol wątpi że zasługuje na pomoc. ;p Jeśli znacie osoby z jego otoczenia które o zbiórce nie wiedziały, a chciałyby się dorzucić, podszepnijcie im proszę parę słów. Na razie to wszystko, dzięki wam potworne!!!

Słowa wsparcia

Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲


  • Maja - awatar

    Maja

    26.02.2023
    26.02.2023

    Trzymaj się mocno!!!

2 566 zł  z 9 999 zł (Cel)
Wpłaciło 30 osób
Wpłać terazUdostępnij
 
Piotr Kowalczyk - awatar

Piotr Kowalczyk

Organizator zbiórki

Zadaj pytanie

Wpłaty: 30

Adolf - awatar
Adolf
13
Maciek - awatar
Maciek
200
Majik Czar - awatar
Majik Czar
100
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
20
Helena - awatar
Helena
161
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
200
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
200
Anonimowy Darczyńca - awatar
Anonimowy Darczyńca
5
sespst - awatar
sespst
50
Żakomacy - awatar
Żakomacy
40

Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas

People
Logo Fundacji Pomagam.pl

Wspieraj inicjatywy bliskie Twojemu sercu. Wystarczy, że wpiszesz nasz numer KRS przy rozliczaniu podatku dochodowego PIT, by nieść pomoc tam, gdzie jest ona najbardziej potrzebna razem z nami.

Dzięki Tobie możemy zmieniać świat na lepsze. Dziękujemy ❤️

KRS 0000353888

Sprawdź, jak przekazać 1,5% podatku

Jak założyć zbiórkę na Pomagam.pl

Pomagam.pl to największy i najpopularniejszy w Polsce serwis do tworzenia internetowych zbiórek pieniędzy. To narzędzie, które umożliwia każdemu i całkowicie za darmo założenie zbiórki w kilka chwil.

Dzięki Pomagam.pl w łatwy i bezpieczny sposób zbierzesz fundusze na to, co dla Ciebie ważne m.in. pokrycie kosztów leczenia, wsparcie bliskich w trudnych chwilach i na inicjatywy bliskie Twojemu sercu.

Krok 1:Chcesz założyć zbiórkę, ale nie wiesz od czego zacząć? Nie martw się! Obejrzyj krótki film poniżej, który tłumaczy, jak działa Pomagam.pl.

Krok 2:Zbiórkę na Pomagam.pl przygotowujesz i publikujesz samodzielnie. Nie przejmuj się - założenie zbiórki trwa dosłownie kilka chwil i jest prostsze, niż myślisz. Sprawdź poniższy poradnik.

W momencie tworzenia zbiorki możesz wybrać, czy chcesz ją prowadzić samodzielnie czy ze wsparciem Pomagam.pl. Pierwsza opcja jest całkowicie darmowa. Jeśli natomiast zdecydujesz się na promowanie zbiórki z naszym wsparciem, będziemy przypominać o Twojej zbiórce i zachęcać do wpłat osoby, które ostatnio odwiedziły stronę Twojej zbiórki (tzw. retargeting).

W tym celu będziemy wyświetlać Twoją zbiórkę zarówno na stronie głównej Pomagam.pl jak i w reklamach internetowych. Zwiększa to szanse na to, że więcej odwiedzających Twoją zbiórkę osób zdecyduje się ostatecznie na wpłatę lub udostępnienie zbiórki. W zamian za to dodatkowe, nieobowiązkowe wsparcie w promocji od każdej wpłaty potrącimy automatycznie 12%.

Krok 3:Twoja zbiórka jest gotowa, czas zacząć działać! Nikt nie wypromuje Twojej zbiórki tak jak Ty, dlatego pamiętaj, żeby udostępniać ją we wszystkich mediach społecznościowych: Facebook, Instagram, Twitter, LinkedIn czy YouTube i TikTok. Zacznij od rodziny i przyjaciół - poproś ich o udostępnienie i zachęć do wpłat. Wyślij znajomym linka do zbiórki z krótkim opisem na Messengerze, SMSem lub mailowo. Następnie skontaktuj się z lokalnymi mediami z prośbą o publikację Twojej zbiórki oraz zaangażuj w promocję okoliczne organizacje społeczne, władze samorządowe, instytucje oraz osoby znane w Twojej okolicy.

Pamiętaj, im więcej osób dowie się o Twojej zbiórce, tym większa szansa na osiągniecie celu! Więcej porad znajdziesz w ebooku, jak założyć i prowadzić skuteczną zbiórkę. Znajdziesz go w swoim panelu zarządzania zbiórką po jej stworzeniu. Sprawdź również naszego bloga, w którym dzielimy się praktycznymi poradami i wskazówkami.

Krok 4:Wszystkie osoby odwiedzające Twoją zbiórkę mogą szybko i bezpiecznie wpłacać na nią pieniądze, np. przy użyciu przelewów internetowych, kart kredytowych, tradycyjnych przelewów bankowych, a nawet na poczcie! Wpłaty księgują się natychmiast. Wszyscy widzą, jaką kwotę udało się już zebrać i mogą zapraszać do zbiórki kolejne osoby.

Krok 5:Pieniądze ze zbiórki możesz wypłacać na konto bankowe w każdej chwili i tak często, jak chcesz. Wypłata pieniędzy trwa na ogół 3 dni robocze. Wypłata nie spowoduje zmiany stanu licznika wpłat na stronie Twojej zbiórki. Możesz dalej zbierać pieniądze, a zbiórka będzie trwać aż do momentu, gdy zdecydujesz się ją zamknąć.

Prawda, że proste? To właśnie dlatego dziesiątki tysięcy osób prowadzi już swoje zbiórki na Pomagam.pl. Nie czekaj. Dołącz do nich teraz! Aby założyć zbiórkę, kliknij tutaj lub w przycisk poniżej:

Pomagam.pl wykorzystuje pliki cookies. Dowiedz się więcej

Zamknij