Postanowiłam założyć te zrzutkę z myślą o pomocy mojemu tacie w dalszym leczeniu, a poniżej kilka informacji w celu poznania jego historii od Niego samego :
Moja droga przez życie – od aktywnego codziennego życia do walki o każdy dzień. Prośba o wsparcie.
Nazywam się Józef. Przez trzydzieści lat prowadziłem aktywne, samodzielne życie. Byłem kierowcą zawodowym, każdego dnia rzetelnie wykonując swoją pracę, realizując plany i marzenia, jak wielu z Was. To była nie tylko moja praca, to było całe moje życie – pełne nadziei na przyszłość i poczucia niezależności.
Niestety, los napisał dla mnie inny scenariusz. W 2019 roku, jak grom z jasnego nieba, spadła na mnie diagnoza – cukrzyca. Od tego momentu mój świat zaczął się zmieniać. Moje oczy, które były moim oknem na świat, powoli, lecz nieubłaganie traciły wzrok. Lewe oko zgasło całkowicie, a w prawym, niczym w szklanej mgle, pozostało zaledwie kilka procent widzenia. Wyobraźcie sobie to – świat, który znaliście w każdym detalu, nagle rozpływa się w niewyraźne kształty. To tak, jakby ktoś stopniowo wyłączał światło w moim życiu, zostawiając mnie w coraz większym cieniu.
Przeszedłem przez liczne zabiegi, operacje, ból i nadzieję. Wszczepienie zastawki Ahmeda – desperacka próba uratowania tego, co jeszcze zostało. Chwytałem się każdej szansy, każdego promyka światła, byle tylko móc jeszcze cokolwiek zobaczyć. Mam dopiero 54 lata, a nagle straciłem niemal całkowitą niezależność, którą znałem przez całe dorosłe życie.
A potem przyszedł rok 2024. Moje serce, zmęczone walką, odmówiło posłuszeństwa – zawał. Kolejny cios. Czasem czuję, jakby życie rzucało na mnie wszystkie najcięższe wyzwania. Jestem osobą ze znacznym stopniem niepełnosprawności, wymagającą całodobowej opieki. Z tego powodu moja żona, z miłości i poświęcenia, musiała zrezygnować z pracy, by móc się mną zajmować. To dla nas obojga ogromny ciężar, bo nasza rodzinna sytuacja finansowa gwałtownie się pogorszyła. A w domu czekają jeszcze dwie niepełnoletnie córki, które się uczą i potrzebują wsparcia, stabilizacji, bezpiecznej przyszłości.
Moja renta, choć jestem po trzydziestu latach pracy, wynosi zaledwie około 2000 zł. To kwota, która nie wystarcza na podstawowe potrzeby mojej rodziny – na leki, na rehabilitację, na codzienne życie, nie mówiąc już o zapewnieniu spokojnej przyszłości moim dziewczynkom. Każdego miesiąca zmagamy się z ogromnym stresem finansowym. Rehabilitacja wzroku i serca jest kosztowna, a leki to stały, ciężki wydatek.
Dlatego, z otwartym sercem i nadzieją, zwracam się do Was. Do każdego, kto wierzy w siłę wspólnoty, w ludzką życzliwość i kto wie, jak kruche potrafi być życie. Zwracam się z pokorną prośbą o pomoc finansową. Każda złotówka, którą możecie poświęcić, będzie dla mnie i mojej rodziny nieocenionym wsparciem w tej nierównej walce. Pomoże mi to opłacić niezbędną rehabilitację, zapewnić leki, a przede wszystkim – da nadzieję na godne życie dla moich córek i odciąży moją żonę.
Moja historia to dowód na to, że nawet w obliczu największych przeciwności, ludzki duch potrafi znaleźć siłę, by trwać. Patrzę przed siebie, bo wiem, że mimo wszystko warto żyć. I choć mój wzrok jest ograniczony, moje serce widzi wyraźnie – widzi nadzieję, którą Wy możecie mi dać.
Dziękuję za każdą formę wsparcia.
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!