Nazywam się Stefanek i mam prawie 6 lat. Bardzo lubię piłkę nożną, ale niestety urodziłem się z chorobą nóżek tzw. stopami końsko-szpotawymi (obydwie stopy).
Stopa końsko-szpotawa to wada wrodzona, polegająca na złożonej deformacji stóp. Znacznie rzadziej dotyka tylko jednej stopy. Przez swój charakterystyczny wygląd można ją stwierdzić od razu po urodzeniu. Na moją wadę składa się kilka nieprawidłowości w budowie stopy:
Widoczny gołym okiem objaw towarzyszący tej wadzie, to również znacznie szczuplejsze łydki, niż u dziecka ze zdrowymi stopami.
Wygląda to tak:
W 9 dobie życia, miałem już dwie nóżki w gipsie od pasa w dół. W ten sposób rozpocząłem kurację przygotowującą do operacji. Kolejno przez 12 tygodni raz na tydzień miałem ściągane gipsy i zakładane nowe, w celu skorygowania wady stopy. Niestety ze względu na to, że gipsy były zakładane nieprawidłowo, trzeba było wydłużyć gipsowanie o kolejne tygodnie. Kiedy miałem 6 miesięcy, przeszedłem pierwszą operację tzw. Tenotomię polegającą na podcięciu ścięgien Achillesa. Zaraz po operacji, znowu dwie nóżki trafiły do gipsu na okres 6 tygodni. Po tym czasie, została wykonana kolejna korekcja wady. Po zdjęciu gipsów, została założona tzw. szyna Mitchella.
Szyna Mitchella w połączeniu z butami Mitchella jest kluczowym elementem leczenia wrodzonej stopy końsko-szpotawej z zastosowaniem metody Ponsetiego. Jest to sprzęt ortopedyczny, który stosuje się do utrzymania uzyskanej wcześniejszymi opatrunkami gipsowymi korekcji stopy. Użycie szyny powoduje naciągnięcie ścięgien do granicy bólu w celu korekcji wady i odwodzenia stóp. Kiedy byłem mały, zakładano mi taką szynę na 23 godziny na dobę (było to bardzo trudne i traumatyczne przeżycie dla mnie). Dodatkowo została włączona rehabilitacja w postaci terapii trójpłaszczyznowej oraz tzw. masażu na powięzi.
„Szynowanie” oraz rehabilitacja trwała do 5 roku życia. Kiedy wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze i leczenie przynosi efekty (zacząłem nawet grać w piłkę), nastąpił nawrót choroby na lewej nóżce. Przez kolejne 5 tygodni znów miałem zakładane gipsy. Po 5 tygodniach gips został zastąpiony specjalnymi ortezami (tzw. ADM’y) zakładanymi na 14 godzin na dobę. Niestety bolesna terapia nie przyniosła oczekiwanych efektów. Szukając ratunku, trafiłem do kliniki w Warszawie, gdzie jednoznacznie stwierdzono, że jedynym ratunkiem jest operacja. Ze względu na kompleksowość operacji, trudność i sprzęt – zasugerowano wizytę w klinice we Wiedniu u doktora Christofa Radlera (na dzień dzisiejszy najlepszy specjalista od tej choroby w Europie). Doktor Radler potwierdził pilną konieczność wykonania operacji lewej nóżki – jest to o tyle krytyczne, że źle wykonania operacja powoduje kalectwo do końca życia. Aby uratować nóżkę, niezbędne jest wydłużenie ścięgna Achillesa oraz transfer ścięgna piszczela.
Skomplikowana operacja niestety jest kosztowna, wymaga pobytu we Wiedniu oraz dalszej rehabilitacji - dlatego zwracam się do Was o pomoc za którą z całego serca dziękuję! Moim marzeniem jest mieć zdrowe nóżki i wrócić na boisko :)
Twoje słowa mają moc pomagania! Wpłać darowiznę i przekaż kilka słów wsparcia 🤲
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Anonimowy Darczyńca
Bądź silny jeszcze chwila i spełnią twoje marzenia .
Anonimowy Darczyńca
Trzymam kciuki i kibicuje Tobie. Jesteś nie do pokonania! Pamiętaj o tym! POWODZENIA!
Anonimowy Darczyńca
3mam kciuki! Powodzenia!
Anonimowy Darczyńca
Powodzenia maluchu ❤️💪🏻
Przemek
Trzymam za Was kciuki….