Pół bańki dla Bartka

Kochani, 30 marca 2020 zmarła moja najukochańsza siostra, osierocając przy tym swojego 12 letniego syna, wychowywała go sama, jego biologiczny ojciec, SAM SIEBIE, pozbawił praw rodzicielskich ponad 10 lat temu.... Moja siostra, Ula, miała 41 lat... Nie chorowała, była zdrową, pełną życia kobietą o wielkim sercu, od wielu lat wspierała WWF, od 3 lat bardzo mocno wspierała bazary charytatywne dla  zwierząt i bazarek charytatywny dla Oliwera Wieczorka, który choruje na ciężka chorobę genetyczna i aktualnie jest w stanie paliatywnym. (aktualizacja: Oliwerek odszedł od nas 2 czerwca 2021 😢) 

Jej pasją było szycie, kilka lat temu zdobyła tytuł krawca zawodowego, szyła piękne, kolorowe torby które sprzedawała na licytacjach z których pieniądze trafiały do tych najbardziej potrzebujących.... Jej całe, krótkie życie, poświęcone było pomocy innym, także mnie! Była moja druga mamą, przyjaciółką, powierniczką, była najlepszą mamą, siostrą, ciocią na świecie....  W wyniku błędu diagnostycznego, jej życie skończyło zbyt wcześnie, gdyby pomocy udzielono jej wcześniej, miała szanse żyć i być zdrową!

Ula w 2007 roku dowiedziała się że zostanie mama, kupiła mieszkanie na warszawskim Bródnie za 343 tysiące złotych... W 2008 roku uległa pokusie i postanowiła przenieść kredyt do innego banku i spłatę indeksować do franka szwajcarskiego... Bank nie wymagał owczas polisy na życie od kredytobiorcy...

Zbieramy na spłatę kredytu, który na dzień dzisiejszy wynosi 117 tys franków szwajcarskich, co daje ok 500 tysięcy złotych.... DŁUGU! Długu który przejął jej 12 letni syn, nabywając spadek. To mieszkanie to tak naprawdę wszystko co ma, wszystko co zostało mu po mamie! Nie chcemy się tego pozbywać, odrzucać, bo życie wystarczająco mocno go poturbowało, zabrało mu mame... Jego jedynego rodzica, przyjaciela....

Ma mnie, ma moich rodziców, wujków i ciocie... Ma ciotecznych braciszków, ma armię przyjaciół mamy, jest kochany, wspierany i ma wszystko o czym marzy.... Niestety nie ma pół miliona na zapłatę zobowiązania bankowi, kiedy Ula była jeszcze w szpitalu walcząc o życie (walka trwała 4 dni...) Bartuś bardzo się bał o przyszłość swoją, mieszkania i kotów które mieli z mamą... Obiecaliśmy mu ze to mieszkanie będzie jego, będąc pewni że na taką kwotę kredytu, polisa na życie jest przedewszystkim podstawa.... Niestety rzeczywistość dopadła nas po kilku tygodniach, kiedy to informacja o braku polisy na życie przy kredycie, strzeliła nam w kolana, oba... Padliśmy na ziemię, trudno, odrzucamy spadek... Ale co wtedy? Rodzice mieszkają 200km dalej, ja sama mieszkam w wynajętym mieszkaniu, mam male dziecko, aktualnie nie pracuje (covid)... Co z kotami, przyjaciółmi, szkoła? Zabierzemy dziecku wszystko co mu zostało... 12 lat szczęśliwego dzieciństwa, 12 lat szczęśliwego życia z mamą w wymarzonym 40 metrowym mieszkaniu...

Wiem, że kwota o którą proszę jest  mega wielka, ale cicho liczę że całe dobro którym moja siostra się dzieliła wróci, wróci w postaci drobnych cegiełek, które umożliwia mi spłatę tego kredytu......  

Dotychczas wszystkie moje zbiórki były organizowane dla innych... Dla Olinka, dla znajomej której dom spłonął na jesieni, była nawet zbiórka na wirtualna adopcje misiów koala ze szpitala w Australii.... Dziś zbieram dla mojego dziecka, dziecka które wychowywałam wspólnie z siostrą... Dziecko dobre, mądre, skromne... Uczeń ze świadectwem z paskiem, przyjazny, mądry i pełen empatii, gotowy do pomocy wszystkim... Tak go wychowała moja siostra... Tak będę wychowywać go dalej ja, wspólnie z moimi rodzicami! Potrzebujemy tylko tego lokum, mieszkania na które nas nie stać, by móc kształtować dobrego człowieka dalej, nie zabierając mu już niczego, bo najważniejsze już stracił...

 😢

Dziękuję za każdą złotówkę... 

Friends, on March 30, 2020, my beloved sister died, orphaning her 12-year-old son, she raised him alone, his biological father, H deprived himself of parental rights over 10 years ago .... My sister, Ula, was 41 years old ... She was not sick, she was a healthy, full of life woman with a big heart, she had been supporting WWF for many years, she had been supporting the charity bazaars for animals and the charity bazaar for Oliwer Wieczorek for 3 years, who suffers from a serious genetic disease and is currently in a palliative condition. Her passion was sewing, a few years ago she gain the title of professional tailor, sewed beautiful, colorful bags which she sold at auctions from which money went to those most in need ... Her whole, short life was devoted to helping others, including me! She was my second mother, friend, confidante, she was the best mother, sister, aunt in the world .... As a result of a diagnostic mistake, her life ended way too soon, if help was given earlier, she had a chance to live and be healthy!

 In 2007, Ula get known that she would be a mother, bought a flat in Warsaw for 343 thousand PLN ... In 2008 she was tempted and decided to transfer the loan to another bank and index the repayment to the Swiss franc ... The bank did not require a life insurance at that time from the borrower ...

 Today we collect for the repayment of a loan, which today is 117 thousand Swiss francs, which gives about 500 thousand PLN .... DEBT! The debt that her 12-year-old son took over by acquiring an inheritance. This flat is really all he has, everything he has left after his mother! We do not want to get rid of it, reject it, because life has badly suffered him, took his mom ... His only parent, friend ....

 He has me, he has my parents, uncles and aunts ... He has cousin brothers, he has an army of mum friends, he is loved, supported and has everything he dreams of .... Unfortunately, he doesn't have half a million to pay the bank's liability... when Ula was still in the hospital fighting for her life (the fight lasted 4 days ...) Bartuś was very afraid for his future, the apartment and the cats they had with his mother ... We promised him that this apartment would be his, being sure that for a such loan amount, a policy life is above all the basis .... Unfortunately, the reality caught up with us after a few weeks, when the information about the lack of life insurance policy on credit, hit us on our knees... We fell to the ground, it's hard, we reject the fall ... But what then ? My parents live 200 km away, I live in a rented flat myself, I have a small child, I am currently not working (covid) ... What about cats, friends, school? We will take the child everything he has left ... 12 years of happy childhood, 12 years of happy life with his mother in the dreamed 40-meter apartment ...

 I know that the amount I am asking for is huge, but I am quietly counting that all the good that my sister shared will come back, it will come back in the form of small bricks that allows me to repay this loan ......

 Until now, all my collections were organized for others ... For Olinek, for a friend who burned down house in the fall, there was even a collection for virtual adoption of koala teddy bears from a hospital in Australia .... Today I am collecting for my child, a child whom I raised with my sister ... A good, wise, modest child ... A student with a certificate with a red belt, friendly, wise and full of empathy, ready to help everyone ... This is how my sister raised him ... This way I will raise him up together with my parents! All we need is this place, a flat we can't afford, to be able to still shape a good man without taking anything away from him, because he has lost the most important thing ...

 😢

 Thank you for your support  

Gruszczyk Anna!