leczenie Hani i Skarpetki

Witam Wszystkich. Nazywam się Justyna, wraz z mężem jesteśmy opiekunami dwóch ukochanych kociaków. W lipcu tego roku Hania zachorowała. Usłyszeliśmy wyrok - eutanazja. Nie mogliśmy się z tym pogodzić i zaczęliśmy szukać informacji na temat tej strasznej choroby. Dowiedzieliśmy się, że jest lek, jest on bardzo drogi ale skuteczny. Dzięki pomocy ludzi o wielkim sercu i naszym oszczędnościom podjęliśmy leczenie naszej maleńkiej. Terapia przynosi super efekty z czego ogromnie się cieszymy. Niestety tydzień temu dowiedzieliśmy się, że zachorował również nasz drugi kot, płyn w opłucnej !  Wiadomość ta była dla nas druzgocąca, ten sam wyrok - eutanazja.  Ogromnie kochamy kociaki i nie jesteśmy w stanie wybrać... Podjęliśmy  się leczenia obu zwierzaków, chociaż bez Waszej pomocy nie damy rady dotrwać  do końca kuracji, która trwa ok 3mce. Są to bolące zastrzyki, podawane codziennie o tej samej godzinie. Dawka uzależniona jest od wagi kota. Hania waży 2,500 kg, ale Skarpecia już 4,300 kg. Nasze życie na tą chwilę zostało przewartościowane. Całkowicie podporządkowane kotom. Mała Hania za 3 tygodnie kończy terapie, wierzymy ze nie trzeba będzie przedłużać kuracji. Na tą chwile ma bardzo dobre wyniki, co utwierdza nas w tym, że podjęcie walki było słusznym krokiem.  

Jak już wspomniałam jest to wielki wydatek, do tego dochodzą koszty częstych wizyt lekarskich i  badań "dziewczyn". Nie mamy takich oszczędności...

Stąd moja prośba o pomoc. Wierzę, że razem uda nam się zebrać pieniążki na ratowanie cudownych łobuziaków, które dają nam ogrom szczęścia ! Wierzę, że moja historia poruszyła Was, czyli tych, którzy kochają zwierzaki i rozumieją, co znaczy utrata członka rodziny, bo tym właśnie dla nas są. 

Prosimy o pomoc! Każda złotówka na wagę złota.