Auto, które chciało być statkiem

Uszanowanko,

Nie będzie to dla Was skomplikowana historia, lecz dla mnie to dramat w trzech aktach. Mój wierny czterokołowy przyjaciel, który służył mi przez lata bez narzekania, podczas ostatnich powodzi na Śląsku wziął kąpiel. Niestety, nie był na to gotowy, bo jak się okazało, samochody to nie łódka.

Teraz stoi smutny i mokry, a co najgorsze ma chore bebechy. Wiadomo – naprawa aut to nie bułka z masłem, a raczej dzień po kebsie na ostrym. Dlatego przychodzę z apelem do Was, do wszystkich kierowników, szefów i królów złotych: rzućcie proszę groszem na mój samochodowy szpital, bo bez Waszej pomocy czeka go smutny los na szrocie ☹. A my nie możemy na to pozwolić, prawda? (podpowiedź: prawda).

Pomóżcie mi przywrócić do życia moje auto, które jakby było człowiekiem, to opowiadałoby historię jak w latach 60. szedł do szkoły 50 km, przez dwie góry, trzy bagna i cztery lasy (oprócz przepłynięcia rzeki, bo jak niestety się właśnie okazało, tego nie umie)! Każda złotówka to krok bliżej do tego, żeby znów rozgrzać silnik i ruszyć w drogę (i to bez wioseł!), co nie ukrywam jest dla mnie ogromnym marzeniem, bo po ludzku niesamowicie jestem do niego przywiązany...

Ciekawostka: #AutoNiePływa