Tulę w ramionach mojego 2-letniego synka i nie wiem, co będzie dalej… Nie wiem, czy to nasze ostatnie chwile, czy choroba zabierze mi go na zawsze. Wiem jednak, że nie mogę się poddać, zanim nie spróbuję wszystkich sposobów...
Nic wcześniej nie zauważyłam. Nie było żadnych objawów. Pewnego dnia w oczku Huberta pojawił się dziwny odblask. To bardzo mnie zaniepokoiło. Zabrałam synka na wizytę okulistyczną. Po paru minutach czułam i widziałam po twarzy pani doktor, że jest przerażona… Usłyszałam od niej: “Nie wiem, co powiedzieć… Hubercik ma 2-centymetrowego GUZA – guza wielkości jego oczka...”
W tym momencie mój świat się załamał. Czułam jak zalewa mnie lęk i ogromne rozgoryczenie… Przez długi czas nie mogłam w to uwierzyć. Ten dzień – 6 listopada – zapamiętam na zawsze.
Dalsze badania potwierdziły diagnozę – siatkówczak – złośliwy nowotwór oka kategorii E, czyli najgorszy i najmniej dającą szansę na zachowanie oczka – niezwykle trudny do pokonania. Nowotwór grozi przerzutami do mózgu, kości czaszki i wątroby, a na nie nie ma już ratunku…
Nie potrafię opisać słowami, co czułam, co wciąż czuję… Płaczę, nie kryje łez. Próbuję się z tym wszystkim pogodzić, zrozumieć, dlaczego spotkało to akurat mojego synka? Nie potrafię… Nie mogę znaleźć odpowiedzi… Ale wciąż powtarzam, że muszę mieć siłę, by zawalczyć o synka. Przecież „nadzieja umiera ostatnia”...
Obecnie jesteśmy w trakcie leczenia. Hubcio przyjmuje chemioterapię, która zdaniem lekarzy niewiele już zmieni. Nowotwór jest w bardzo zaawansowanym stanie. Szanse na zachowania oka i uratowanie wzroku leczeniem w kraju są naprawdę niewielkie.
Odkąd usłyszałam o chorobie synka, szukam pomocy na całym świecie. Szukam miejsca, gdzie jeszcze nam pomogą. Czytałam historie takie, jak Hubercika i w końcu pojawił się cień szansy.
Jeśli w ciągu najbliższych 3 tygodni, Hubert rozpocznie leczenie w Nowym Jorku, mamy szansę zachować oczko! Mamy szansę ocalić jego życie. To jedyna klinika na świecie, która będzie nam w stanie pomóc. Niestety, za kilkumiesięczną terapię musimy zapłacić około milion złoty !
To horrendalnie wysoka suma – cena za życie mojego synka… Szaleństwo, ale warte wszystkiego, bo dla Hubcia zrobię wszystko. Mamy bardzo mało czasu, a praktycznie nie mamy go wcale, dlatego proszę każdego z Was o jakąkolwiek pomoc – wpłatę, udostępnienie zbiórki dalej, kilka słów otuchy.
Głęboko wierzę, że z Waszą pomocą wszystko się uda! Że razem ocalimy jego życie...
Mama Hubcia
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!