Pomóż Izi odzyskać zdrowie

Hej! Super że tu jesteś!

Zbiórka przeznaczona jest na leczenie Izi - 4-letniej suczki.

Izi ma niewyjaśnione do tej pory ataki, przez które nie potrafi swobodnie się poruszać, a czasem nawet wstać - paraliżuje ją. Razem z Izi liczymy na Twoją pomoc.

Beztroskie dzieciństwo

Izi będąc malutkim szczeniakiem była zdrowa jak ryba. Biegała, skakała i cieszyła się życiem. Do czasu pewnego spaceru, podczas którego jej łapki nagle sparaliżowało...

Pierwsze próby diagnozy

Paraliż minął zanim zdążyliśmy się wybrać do weterynarza. Jednak niepokoiło nas to, co się wydarzyło i zgłosiliśmy sytuację specjalistom.

Wykonali szereg badań, próbowali różnych leków ale naszą psinkę paraliżowało po kilka razy dziennie. Wydatki na badania pożerały nasz budżet. 

Z czasem paraliżom zaczęły towarzyszyć dodatkowe objawy takie jak krzywizna kręgosłupa, wymioty, światłowstręt czy ślinotok.

Przyszedł czas na pierwszy kolosalny wydatek - rentgen kręgosłupa.

Badanie jednak nie wskazało przyczyny ataków paraliżu. Weterynarze zaczęli wykluczać choroby takie jak padaczka, s=dyskopatia czy niedoczynność kory nadnerczy (choroba Addisona). Byli jednak już bezradni na objawy naszej suczki. Przyszła pora na konsultację u innego weterynarza.

Druga próba diagnozy

Trafiliśmy do weterynarza poleconego przez naszą znajomą. W pierwszym kroku wycofał wszystkie leki i zajął się badaniem swoich podejrzeń. Kolejne badania pożerały kolejne pieniądze. Narządy takie jak tarczyca czy wątroba okazały się zdrowe - dobra wiadomość, jednak dalej nie znamy przyczyny pogarszającego się stanu zdrowia Izi. Po pewnym czasie zdarza się - jak myśleliśmy - cud.

Cud wyzdrowienia

Izi dostała pierwszej cieczki i symptomy nieznanej choroby zaczęły się wyciszać, aż całkowicie zniknęły. Izi była znów szczęśliwym pieskiem, który mógł biegać i skakać bez obaw o swoje życie i zdrowie.

Ze względu na choroby grożące suczkom w podeszłym wieku, razem z weterynarzem postanowiliśmy wysterylizować Izi.

Znowu atak

Izi przebyła zabieg sterylizacji pomyślnie i bez komplikacji, wszystko ładnie się zagoiło. Pewnego dnia, gdy beztrosko biegaliśmy na wybiegu, Izi zaczęła dziwnie stawiać kroki - to znowu był atak.

Jednak szybko minął i już nigdy się nie powtórzył - do dziś.

Nieznana choroba powraca ze wzmocnioną siłą

Zaczęło się  od "niewinnych" wymiotów - myśleliśmy, że to przez nieświeżą karmę. Jednak wymioty powtarzały się niemal codziennie, lecz tylko raz na dzień - zawsze wieczorem. Wymioty także przeszły, co utwierdziło nas i weterynarza w przekonaniu, że po prostu coś jej zaszkodziło.

Po kilku dniach wymioty wróciły wraz z dodatkowymi objawami - utrata równowagi, mrużenie oczu oraz światłowstręt.

Umówiliśmy wizytę u naszego weterynarza. Zanim jednak do niej doszło, do objawów dołączył absolutny brak możliwości wstania na własne łapki. Jednak ten atak również minął po dłuższej chwili, a do wizyty zostało niewiele czasu.

Doba pełna strachu.

W nocy przed dniem wizyty Izi znowu miała atak...

 Tym razem był o wiele silniejszy i dłuższy niż poprzednie. Izi nie mogła nawet się ruszyć, doszło kiwanie główką. Najgorsze było to, że objawy nie chciały ustąpić, jak zwykle to bywało. Rano Izi dalej była wręcz sparaliżowana, dzwoniliśmy kilka razy do weterynarza przed otwarciem, ale telefon milczał. Czekając na godzinę otwarcia gabinetu wysłaliśmy wiadomość do weterynarza. W końcu naszła chwila, w której oddzwonił i podjął chyba najlepszą dla Izi decyzję  - jedziemy szybko do specjalisty neurologii. 

Niemając własnego środka transportu pojechaliśmy z Izi taksówką - kolejny wydatek. Mieliśmy mieszane uczucia - z jednej strony strach o członka naszej rodziny, a z drugiej niepewność do nowego specjalisty. 

Jednak Pani, która nas przyjęła wykazała się ogromną wiedzą i podejściem zarówno do Izi, jak i do nas - przerażonych opiekunów. Bardzo dokładnie badała Izi, mówiła nam co się dzieje i szczegółowo odpowiadała na nasze pytania. Uspokoiliśmy się, widząc że trafiliśmy w dobre ręce.

Pani doktor wykonała Izi USG brzuszka oraz podała kroplówkę i kilka innych leków. Spędziliśmy tam kilka godzin. W tym czasie wykonano Izi jeszcze dwa badania krwi, gdzie wynik jednego z nich poznamy dopiero w przyszłym tygodniu. Reszta badań wyszła w normie. Ten dzień, kosztował nas ponad 700zł. 

Niestety istnieje podejrzenie, że problem zagadkowej choroby tkwi w móżdżku. Potrzebny jest rezonans. Koszty poniesione dotychczas uniemożliwiają nam wykonanie tego badania. Jest to koszt ok. 2000zł, w tym 1500zł samo badanie i ok. 500zł badania krwi i serduszka, bez których nie możemy bezpiecznie wykonać tego badania w narkozie.

Dlatego razem z Izi prosimy o pomoc w zebraniu potrzebnej kwoty. Izi to nie tylko pies, ale przede wszystkim członek naszej rodziny. 

Serce się kraje, że po 4 latach szukania przyczyny w końcu znalazła się osoba, która wie co może dolegać Izi i jak jej pomóc, a blokuje nas kwota, dla których to tylko, a dla nas aż 2 tysiące złotych.

 Prosimy o nawet najmniejsze, symboliczne wpłaty oraz o udostępnianie 🙏