“Cicho proszę o pomoc…”
Nazywam się Ania, mam 51 lat. Pisanie tych słów kosztuje mnie więcej odwagi, niż potrafię opisać. Przez całe życie radziłam sobie sama — nawet gdy było ciężko, mówiłam sobie: “dasz radę, jeszcze tylko trochę.” Ale dziś już nie daję rady.
W zeszłym roku zdiagnozowano u mnie stwardnienie rozsiane. Z dnia na dzień straciłam siły. Moje ciało zaczęło odmawiać posłuszeństwa — drętwieją mi ręce, mam trudności z chodzeniem, często nie jestem w stanie wstać z łóżka. To choroba nieprzewidywalna, która odbiera mi sprawność powoli, ale bez litości.
Musiałam zrezygnować z pracy. Zostałam sama z rachunkami, lekami i… kredytem, który kiedyś był zupełnie zwyczajny — na remont, na życie. Teraz urósł do rangi największego lęku. Boję się, że go nie spłacę. Boję się, że stracę mieszkanie, które jest jedynym spokojnym miejscem w tym wszystkim.
Nie proszę o wiele. Nie szukam wielkich gestów. Jeśli możesz — pomóż mi przetrwać. Potrzebuję środków na leczenie, rehabilitację i spłatę zaległości. Najmniejszy wkład to dla mnie ogromna ulga.
Nigdy nie sądziłam, że będę musiała napisać coś takiego. Ale dziś wiem, że czasem trzeba schować dumę i poprosić — cicho, ale szczerze.
Dziękuję z całego serca każdemu, kto zdecyduje się mnie wesprzeć.
Anna
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!