Hej, jestem Bogumił. Mam już jakiś rok życia, nie wiem dokładnie, bo pierwsze kilka miesięcy spędziłem sam na ulicy. Było ciężko, ale pewnej nocy ktoś znalazł mnie i postanowił zmienić moje życie.
Tak przedstawiłby się Bogumił, gdyby potrafił pisać. Niestety tego jeszcze go nie nauczyłyśmy, ale siadać i aportować piłeczkę już potrafi ;)
Boguś trafił do nas przypadkiem. Nie planowałyśmy nigdy mieć kota. Zawsze chciałyśmy mieć psa. Oczywiście w dalszej przyszłości, bo teraz jeszcze brak pieniędzy, czasu, miejsca w wynajmowanym mieszkaniu. I tak, pewnego dnia, ktoś podrzucił nam kotka. Brudną, wychudzoną, małą kuleczkę. Miałyśmy trzy wyjścia: wyrzucić kotka z powrotem na ulicę (o nie!); oddać go do schroniska; zostawić i zająć się nim najlepiej jak potrafimy. Opcja trzecia została wybrana bez żadnych dyskusji. Okazało się, że miejsce, czas i pieniądze nie było tak ciężko znaleźć.
Bogumił zmagał się przez pewien czas z chorobami, ale na całe szczęście jest już zdrowy i stał się pięknym i uroczym kotem. Jest po prostu kochany. Same nigdy byśmy nie pomyślały, że kot może mieć w sobie tyle czułości do człowieka i tak ją okazywać.
Niestety ostatnio zaczął być momentami agresywny i dosyć 'płaczliwy' (w nocy słychać głównie jego miauczenie). Weterynarz polecił nam kastrację, która wiadomo i tak była nieunikniona, ale niestety w tej chwili nasze fundusze nie pozwalają nam na wyłożenie jednorazowo takiej sumy.
Liczymy, że kastracja wyniesie około 300zł. Wliczamy w to samą kastrację jak i wizytę kontrolną. Jeśli koszta okażą się wyższe, myślę, że z tą nadwyżką już sobie poradzimy.
Za wszelką pomoc z góry bardzo dziękujemy, my jak i nasz Bogumił. Samo przeczytanie tej historii już wymaga podziękowania.
Tak więc dziękujemy za Twoją uwagę, pozdrawiamy kocią łapką i życzymy miłego dnia.
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!