Leczenie onkologiczne mojej mamy

Mam na imię Nona, pochodzę z Armenii, ale od ponad 30 lat mieszkam w Polsce i również mam tutejsze obywatelstwo. Nigdy nie prosiłam o pomoc  finansową, ale tym razem sytuacja mnie do tego zmusiła..chodzi o moją ukochaną mamę Susannę.

W 2012 roku nasz świat wywrócił się do góry nogami, kiedy mama usłyszała swoją pierwszą diagnozę raka piersi. Przeszła operację oraz wyczerpujące leczenie, które dotychczas wydawało się skuteczne. Niestety w kwietniu 2025 roku nasz świat zawalił się po raz kolejny, choroba po wielu latach powróciła, tym razem mama walczy z HER2 dodatni, jest to złośliwy rak piersi z przerzutami do płuc i kości. Choroba jest bardzo trudna i bolesna, zabiera mamie siły, ale nie zabrała jak dotąd nadziei na życie. Mimo ogromnego bólu, który odbiera możliwość poruszania i wstawania z łóżka, mama ma chęć do nieustającej walki, bo ma dla kogo żyć. Aktualnie rozpoczęto podawanie pierwszej dawki chemioterapii, dzięki której stan mamy znacznie się poprawił, ból się zmniejszył, a mama zaczęła poruszać nogą gdzie prędzej nie było to nawet możliwe. W Armenii, bo właśnie tam mieszka moja mama, leczenie nie jest refundowane. Niestety dalsze leczenie wiąże się z ogromnymi kosztami, jedna dawka leków takich jak Herceptin,Perjeta,Docetaxel to koszt 9 000 zł, a potrzeba ich wiele. Sama diagnoza i leczenie na chwilę obecną wyniosła 30 000 zł, nie jestem już w stanie pokryć sama tak dużych kosztów leczenia. 

Proszę z całego serca o nawet najmniejszą wpłatę bądź udostępnienie. 

Nie gaśmy ostatniego promyka nadziei do walki o własne życie.

Dziękuje za każde dobre serce, oby to dobro do Państwa wróciło -

Rodzina Susanny.