Właśnie obchodzę pierwsze urodzinki. Trafiłem do cioć jako 6 tygodniowe kociątko i naprawdę wtedy myślałem, że te pierwsze urodziny będę świętował w swoim domku, wśród ludzi, którzy będą moją rodziną już na zawsze. Tak jednak nie jest, bo mnie przez to moje mało atrakcyjne futerko nikt nie zechciał. Znaczy jedni ludzie zechcieli, ale wybrali mojego braciszka, bo był bardziej odważny. Monio ma szczęście, ma wspaniały dom a ja nadal jestem w azylu. Mówi się, że nadzieja umiera ostatnia, ale to nieprawda, czasem najpierw umiera kotek.
Nie będę obchodził nigdy drugich urodzin, umrę za tydzień, może za dwa jeśli nie zacznę leczenia. Zachorowałem na FIP. Na taką chorobę kotków na którą jeszcze kilka lat temu nie było ratunku. Teraz można walczyć o życie kotka, ciocie mówią, że każdemu kotkowi u nich się udało wygrać, ale nie wiem czy mi się uda. Leczenie takiego kotka jest długie i drogie, a ciocie nie mają tyle pieniążków, żeby mnie uratować. Zresztą… no sami powiedźcie – po co? Nikt mnie nie chciał kiedy byłem malutką, puchatą kuleczką to kto mnie zechce jako ponad rocznego kota? Futerko mi się z wiekiem nie zmieni, nadal będę tylko biało czarnym kotkiem, takim łaciatym jak krówka. Nadal będę wstydził się obcych. Co z tego, że potem jestem nawet towarzyski, że jestem super kumplem dla innego kotka, co z tego, że jestem bardzo łagodny i nie umiem ani gryźć ani drapać?
Jeśli wydaje Wam się, że nawet takie kotki jak ja warto ratować to proszę, pomóżcie ciociom mnie wyleczyć, uzbierać pieniążki. Ciocie się popłakały jak usłyszały na co choruję i im bardzo zależy żebym żył, żebym kiedyś miał swój dom, mówią, że super fajny jestem, że zasługuję… Ja to bym spróbował zawalczyć, może mi się w końcu poszczęści…
Uważasz, że ta zbiórka zawiera niedozwolone treści ? Napisz do nas
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!
Wpłata nie jest możliwa po końcu zbiórki.
Zrób jeszcze jeden mały krok.
Nawet 1 zł może pomóc!