Witam serdecznie.
Pisząc to nie mogę przestać płakać
Razem z mężem marzymy o byciu rodzicami, kochającymi rodzicami....
Odkąd się poznaliśmy i w sobie zakochaliśmy w 2010 roku oboje wiedzieliśmy, że kiedyś w przyszłości będziemy chcieli założyć rodzinę, dużą, kochająca rodzinę z biegającymi wesoło dziećmi, z najlepszym przyjacielem
domu-psem... Domu w którym wszyscy się kochamy, lubimy z sobą przebywać i spędzać razem rodzinnie czas.
W 2015 roku zawarliśmy związek małżeński.
Starania o dziecko rozpoczęliśmy już na kilka miesięcy przed ślubem... Długo staraliśmy się o pierwszą ciążę, udało się zajść po 1,5 roku starań. Widząc dwie kreski pojawiły się w łzy szczęścia, wizyta u ginekologa i całe szczęście odeszło...
Diagnoza: Puste jajo płodowe. Dlaczego? Lekarz stwierdził, że tak się czasem zdarza bez przyczyny. Kolejna ciąża po dwóch latach starań ( przed zajściem razem z mężem się przebadaliśmy, zazywalusmy suplementy diety wspomagające zapłodnienie) 8 tydzień ciąży - poronienie.
Kolejny raz.
Szpital- tabletki poronne- zabieg- rozpacz.
I kolejna ciążę w 2019 roku. Nadzieja, że tym razem się uda. Na pierwszej wizycie słyszę bicie serca naszego maleństwa. Wierzę, że wszystko będzie dobrze, musi być. Niestety 10 tydzień ciąży, słyszę od ginekologa- serduszko Pani dziecka przestało bić. Ból, ogromny ból, nie móc, obwinianie się, że może coś zrobiłam źle, że może czego nie dopilnowałam.
Szpital, kolejny zabieg usunięcia.
Mnóstwo przeprowadzonych badań, genetycznych kariotyp, mutacje v- leiden Mthfr itp. badania hormonalne, nasienia, immunologiczne, przeciwciała, gastroskopię... Itd. Wszystko nas kosztowało prawie 10 tys. zł.
Lekarz zalecił monitoring owulacji z zastosowaniem leków do stymulacji owulacji, zastrzyk ovitrelle, lametta, duphaston... I tak przez kilka miesięcy... Niestety.
Jedyna i ostatnia nadzieja jest metoda in vitro.
Błagam pomóżcie spełnić nam marzenie o byciu rodzicami.
Załóż darmową zbiórkę pieniędzy dla siebie, swoich bliskich lub potrzebujących!