W ciąży i bez pomocy

Dwa tygodnie temu zobaczyłam przez przypadek na fb apel z rozpaczliwą prośbą o pomoc dla biednej, ciężarnej suni. Zaczęłam obserwować post ale przez kolejnych kilka dni nie zgłosił się NIKT kto chciałby pomóc i  mógłby zabrać sunię pod  opiekę......Niestety czas przed długim weekendem, czas wyjazdów, wakacje.....to wszystko nie było sprzyjającymi okolicznościami dla małej, przestraszonej i coraz grubszej wiejskiej dziewczynki...

Oczywiście sunia była cała zakleszczona, z podejrzeniem babeszjozy, wymiotowała u osoby, która ją bardzo awaryjnie na chwilę zabezpieczyła...

I choć otrzymała tam doraźną pomoc to warunków na to aby tam została i aby w razie choroby  jeździć z nią daleko do weta już niestety nie było...

 W dodatku na drugi dzień po wizycie u lekarza okazało się, że suka ma  tasiemca, który zaczyna jej obficie wypadać z odbytu. 

Nie było już niestety powtórnej możliwości wyjazdu kilkadziesiąt kilometrów do lekarza więc podjęłyśmy z koleżanką szybką decyzję, że pomimo dużej ilości zwierząt '' na stanie '' musimy zabrać bidę do kliniki gdzie otrzyma fachową  pomoc i będzie ją można wykastrować. Długi weekend nie sprzyjał zorganizowaniu transportu ale w końcu i to udało się ogarnąć. 

Sunia jest już więc  w dobrej, profesjonalnej i zaufanej lecznicy. Dostała zastrzyk na tasiemca, została w lecznicowym szpitalu w którym spędzi najbliższych kilka dni. Na cito trzeba ją kastrować bo inaczej pomnoży już i tak wszechogarniającą bezdomność.

Musimy mieć na to jednak fundusze.

Błagamy o pomoc. Tu nie ma czasu niestety a same nie udźwigniemy kolejnego nieszczęścia....

Popatrzcie w te oczy. One tak proszą....Sunia dostała łatkę agresywnej ale jakakolwiek by nie była zasługuje na pomoc i szansę. Dość już przeżyła...

Pomóżcie jej proszę. Potrzebujemy też karmę dla niej, nie mamy nic, sytuacja sunia na prawdę nie jest dobra....Nasza tym bardziej bo wzięłyśmy za nią odpowiedzialność.

Mój tel w razie pytań 512-220-530

Z góry dziękujemy za każdą złotówkę na pomoc dla niej