Cheos leczenie i rehabilitacja.

Mam na imię Robert i 49 lat. Ciężko mi to pisać bo to raczej ja pomagałem ludziom nie prosząc o pomoc.

Zaczęło się niewinnie od porannego drętwienia stóp. Wizyta u neurologa zakończona receptą na witaminy.

Niestety po kilku tygodniach stan się pogarszał, drętwienie nie ustępowało po porannym masażu a stało się stałym objawem. 

Kolejna wizyta u specjalisty na NFZ za 6 miesięcy prywatnie dwa tygodnie to wybrałem opcję nr 2.

Tego do tej pory nie mogę pojąć, jak zapłacę za wizytę to za wszystkie badania i leki musze płacić 100% mimo becelowania co miesiąc składki zdrowotnej.

Tak rozpoczęło się moje leczenie oraz półroczna terapia ruchowa.

Tomografia oraz badania nic specjalnego nie wykazały, w sumie zdrowy jak koń, wykluczono między innymi boleriozę, udar, cukrzycę.

Niestety powoli ale stan się pogarszał. Postanowiłem zmienić specjalistę z ciekawości próbowałem umówić się na NFZ, najbliższa wizyta za 7 miesięcy czyli nadal opcja nr 2.

Wizyty u kolejnego neurologa oraz badania przepustowości elektrycznej nerwów poskutkowały diagnozą:

Po kolejnych wizytach u kolejnych specjalistów oraz serii badań wykryto u mnie zaawansowaną boleriozę jako przyczynę polineuropatii.

Rozpocząłem leczenie i rehabilitację już pod konkretne schorzenie jednakże okres zimowy wykazał się przestojem finansowym a obecny mój stan to zdrętwiałe i prawie bez czucia nogi i pogłębiające się drętwienie dłoni oraz coraz częstsze bule głowy.

 Nie prosiłbym o pomoc gdyby nie obawa, że zanim sam zarobię przestanę chodzić i móc samodzielnie korzystać z klawiatury komputera a nawet jeść a wtedy to w ogóle nie będę mógł pracować.

A najgorsze jest, że nie mogę normalnie pospacerować z trzyletnim synkiem.

Dlatego najlepszym prezentem na moje zbliżające się urodziny będzie wsparcie, które pomoże mi kontynuować leczenie i rehabilitację.