RATUJ KONIE - Pomoc dla Mołojca

MOŁOJEC POTRZEBUJE NASZEJ POMOCY.

KOŃ CZYSTEJ KRWI ARABSKIEJ, KTÓREGO LOS NIE OSZCZĘDZA.

 Jest maj 2011 roku. Jedziemy na interwencje do miejscowości Cholewy koło Warszawy gdzie gehenna 20 koni czystej krwi arabskiej trwa od miesięcy.Nikt z nas nie spodziewał się, że konie są na granicy życia i śmierci.Stado snuje się po padoku na którym nie ma jedzenia, nie ma wody, nie ma już nawet nadziei. Z głodu zaczęły jeść deski z ogrodzenia. Wystające kości biodrowe i żebra, została skóra i kości. Jedna z klaczy umiera na naszych oczach. Nie ma już dla niej ratunku. Jest za późno…

Walka o odbiór koni właścicielowi trwa tu od lat. Niestety bezskutecznie. Powiatowy Lekarz weterynarii składa w 2009 roku w sądzie wniosek o odbiór zagłodzonych koni. Sąd 22.04.2011 roku umarza postępowanie. Wchodzimy na teren kilka dni po umorzeniu postępowania i wiemy że żaden sąd nas nie powstrzyma przed odbiorem. Widok umierających z głodu zwierząt zapada w naszej pamięci na zawsze. Znajdujemy martwy płód. Jedna z klaczy musiała poronić kilka godzin wcześniej. Kolejna wychudzona do granic możliwości słaniająca się na nogach będzie rodzić za chwilę. Ją zabieramy jako pierwszą i wywozimy tam gdzie w godnych warunkach pod opieką weterynarza rodzi kilka godzin później. Źrebaczek nie przeżył był zbyt słaby. Po kilku godzinach walki i przepychanek z szalonym właścicielem w asyście policji udaje nam się wywieźć z tego piekła ostatniego konia.

Zaczynamy walkę o ich życie w lepszym dla nich świecie. Nie zdajemy sobie sprawy że ta walka będzie trwała latami bo zaniedbania, głód i brak opieki odbije się na całym ich życiu. Koszty leczenia wyniosły do tej pory ponad 60 tys. złotych. Utrzymanie tych koni znacznie więcej. Ale uratowaliśmy wszystkie odebrane tego dnia konie.

 Wśród nich był Mołojec. Wychudzony, zaniedbany ogier. To on był samcem alfa w tym stadzie. Gdy zabieraliśmy konie był spokojny jakby czuł że przyszedł ratunek. Mołojec od lat ma problemy ze zdrowiem i pewnie nigdy już nie wróci w pełni do zdrowia. Często odzywają się wrzody żołądka które leczyliśmy przez dwa lata. Bolą go nogi, kuleje, czasami poleguje. . Do tego doszły problemy behawioralne. Był nie ufny, wystraszony ale powoli udało się pokazać mu dobrą stronę człowieka. Zaufał ale nadal jest czujny..

Niestety w ostatnim czasie choroby bardzo mu dokuczają. Miesiąc temu trafił do kliniki. Niepozornie wyglądające zapalenie kaletki okazało się bardzo poważne.

Koń musiał być operowany. Lekarze weterynarii nie byli pewni czy wszystko się uda i czy przeżyje. Po operacji wystąpiły komplikacje. Mołojec musiał zostać w lecznicy, a koszty nam rosną. Lekarzom udało się opanować sytuację, ale niestety na tę chwilę mamy już 4500 zł do zapłaty. Lecznica nie wyda nam konia dopóki tego nie zapłacimy. A musimy go zabrać za kilka dni. Do tego dochodzą koszty transportu i wizyty lekarza weterynarza u nas na miejscu w stajni bowiem rana nadal jest nie zagojona. Będziemy o niego walczyć. Przeszedł już tak dużo w swoim życiu, że nie odpuścimy.

 Sprawa o znęcanie nad końmi z Cholew trwała 9 lat. Właściciel Andrzej W. wielokrotnie żądał zwrotu koni ale nigdy nie zapytał jak się miewają i jakie koszty ponieśliśmy aby uchronić je przed śmiercią. Sprawa karna zakończyła się w czerwcu 2020 roku. Został uznany winnym znęcania ale sąd nie zatwierdził przepadku zwierząt na rzecz Fundacji. Absurd…

Walczymy dalej, odwołujemy i płacimy prawnikom…Nie możemy oddać koni człowiekowi, który został skazany prawomocnym wyrokiem za znęcanie nad zwierzętami. Pomóżcie nam w tej walce! Pomóżcie opłacić rachunki za leczenie Mołojca, który musi zostać z nami w Fundacji razem z całym stadem.