Dla Krecika - psa po przejściach

Krecik… Ktoś by rzekł zwykły wiejski burek, pałętający się bez sensu po wsi…

Tak, owszem był tzw. „wiejskim burkiem”, niczyim, bez domu, brudnym, zapchlonym, zapomnianym, wałęsającym się po podwrocławskiej wsi w poszukiwaniu odrobiny jedzenia by przeżyć kolejny dzień pełen bólu i odtrącenia…  Jakoś przeżył – jak nie pytajcie, bo nie mamy pojęcia. Wałęsał się i żebrał o skrawek chleba. Jak pokazują obrażenia na jego ciele nie raz był pobity, pewnie ludzie przeganiali błagającą o jedzenie psinę, w jego historii musiało być też potrącenie autem (tak stwierdził weterynarz opatrujący Krecika na pierwszych wizytach). Tyle lat gdzieś tam chodził, prosił, czekał na ratunek, który jednak nie przychodził…

W styczniu 2020 r. Krecika w koszmarnym stanie zauważyła jednak z wolontariuszek grupy Koci Los – Edyta Czapnik. Był to przypadek, bo Edyta pojechała do Szczodrego nakarmić koty, którymi się opiekuje i na Jej drodze czekał on… Wrak psa… z resztką „łańcuch” na szyi. Edyta, ma ogromne serce i jest aniołem dla zwierząt, oczywistym było, że nie mogła go tam zostawić. W ten sposób wśród podopiecznych naszej grupy Koci Los znalazł się nie kolejny kot, a pies… Taki nasz „rodzyneczek”.

Kiedy Edyta zgarniała Krecika widziała, że ten pies potrzebuje pomocy, ale nawet w najgorszych koszmarach nie przypuszczała jak bardzo, jak bardzo poważny był jego stan… Jako wolontariuszki podejmujemy różne akcje i wiemy, że „na ulicy” nie ma zdrowych zwierząt i żadna z nas „ściągając” najczęściej koty z ulicy nie spodziewa się niczego dobrego, ale stan Krecika zatrwożył nas wszystkie. Krecik był w tragicznym stanie, miał guza na kręgosłupie, do tego kręgosłup na pewno kiedyś był złamany i „jakoś” się zrósł, miał również guza na prostacie, był wygłodzony, bardo obolały, z licznymi pękającymi wrzodami na łapkach, brudny i śmierdzący, pełen pcheł i robaków. Następnie okazało się, że nie widzi na jedno oko. Stąd jego imię.

Krecik przeszedł bardzo długą drogę, aby wyjść zdrowotnie na prostą. Przeszedł wiele bardzo kosztownych badań i zabiegów. Dostał leki i wydobrzał na tyle, na ile to w jego przypadku możliwe. Edyta robiła wszystko, aby tylko zapewnić mu życie bez bólu, aby oddać mu stracone lata, pokazać że człowiek to nie samo zło.

Udało się dla Krecika znaleźć naprawdę cudowny dom tymczasowy, który bardzo się o niego troszczy. Obecnie Krecik tam mieszka. Natomiast my, Koci Los, opłacamy Krecikowi wizyty kontrolne, drogie leki, karmę. Kreciunio musi chodzić na częste wizyty kontrolne do okulisty (m.in. na kontrolę ciśnienia oka), jak również na badania kontrolne hormonów tarczycy, czy usg.

Nie dość, że ten psinek miał w swoim życiu złamany kręgosłup, podziurawione przez wrzody łapy, uszkodzone oko, to okazało, że do tego wszystkiego ma chorobę Cushinga. Jest to  choroba przewlekła, która polega na upośledzeniu pracy nadnerczy i znacząco wpływa na samopoczucie, kondycję oraz wygląd i zachowanie psa. Psy z chorobą Cushinga mają słabe nóżki, są otłuszczone w częściach brzusznych, widoczne jest też ogólne osłabienie mięśni. Leczeniu towarzyszy podawanie sterydów, które z kolei negatywnie wpływają na stan wątroby. Pies sapie i często śpi.

W styczniu minął rok odkąd Krecik jest pod opieką Edyty i Kociego Losu, mimo tego, że borykamy się bardzo poważnymi problemami finansowymi - z uwagi na licznych, chorych podopiecznych -to nie możemy nie kupić Krecikowi leków, czy nie zapewnić mu wizyt u weterynarza. Krecik musi na stałe przyjmować krople do oczu na zaćmę, hormony tarczycowe i suplementy na łapki oraz wątrobę.

Krecik jest chorowitkiem ,który w wyniku bardzo złej przeszłości, braku jedzenia, zimna, urazów, itp. itd. ma ciągłe problemy zdrowotne, to ze stawami, to z przewodem pokarmowym, a w złą pogodę często dokucza mu ból łapek. W dodatku w grudniu podczas zabawy na spacerze uszkodził sobie oczko (to jedno, na które jeszcze widzi) i z weterynarzem walczymy o nie...

Krecik szuka domu stałego. Pomimo chorób, jest cudownym, radosnym, wdzięcznym psem, wymarzonym przyjacielem. Jednak nikt nie zwraca uwagi na starszego pieska po przejściach, a do tego z dolegliwościami. Kompletnie nikt się nim nie interesuje… Nikt o niego nie pyta pod kątem adopcji…

Dla nas przy obecnych długach i ilości naszych podopiecznych utrzymanie Krecika, to bardzo duże obciążenie finansowe, nie ma co ukrywać obciążenie obecnie ponad nasze siły, pokrywamy te koszty z prywatnych środków, ale ostatnio przez to, że lecznica upomniała się o zapłatę zaległych faktur, które również musimy priorytetowo opłacić, zaczyna nam brakować na Krecika… Każda z nas co miesiąc się zapożycza, żeby jakoś móc wykarmić te pyszczki, które ocaliłyśmy, ale teraz stoimy pod ścianą i przysłowiowo nie wiemy jak „związać koniec z końcem”…

Dlatego Drodzy Państwo założona została ta zbiórka dla Krecika… Bardzo prosimy pomóżcie nam opłacić mu niezbędne wizyty u weterynarza, leki i karmę.

Na końcu zbiórki zamieszczone zostały przykładowe najświeższe paragony za leki na oczy Krecika i za wizyty weterynaryjne.

Błagamy o pomoc dla niego… Popatrzcie tylko w te cudne, ufne oczy…

Będziemy z całych serc wdzięczne za najmniejszy grosik, dla nas i dla Krecika każda wpłata jest na wagę złota.

Na temat Krecika i naszych działaniach jako grupy Koci Los możecie poczytać na Facebook’u, na profilu: Grupa Koci Los.

Nadmienię, że nie jesteśmy fundacją, nie mamy żadnego zaplecza, jesteśmy grupą trzech wolontariuszek, które nie potrafią przejść obojętnie obok cierpienia zwierząt i które przez to biorą na swoje barki za wiele…

Paragony za leki na oczy:

Najświeższe paragony za wizyty u weterynarza:

Proszę wybaczyć jakoś tych paragonów, ale inaczej nie udało ich się tu opublikować, tylko w takiej formie.

Oczywiście wszystkie paragony, obszerne opisy wizyt weterynaryjnych, czy opisy USG dostępne są do wglądu w klinikach weterynaryjnych, w których leczony jest Krecik (obecnie głównie "Ekovet", "Kanwet").