Znaleziona w ostatniej chwili

W historii Lusi są same znaki zapytania. I same przykre wnioski.

Co ta rasowa kotka robiła sama w środku lasu?

Dlaczego Lusia ma microchip, który nie jest zarejestrowany? 

Jak doszło do tego, że jest nosicielką FIV…?Lusię na spacerze znalazły osoby, które mimo że same nie miały zwierząt, postanowiły zareagować i zabrać ją ze sobą. Widziały, że kotka potrzebuje pomocy! Kotka była wyczerpana, zaniedbana i widocznie wychudzona!

Niestety, w lecznicy okazało się, że ma też FIV, co potem potwierdziły kolejne testy.

Ale to niestety nie wszystko, kiedy Lusia trafiła do kliniki całodobowej na diagnostykę, okazało się… że ma zapalenie ropne macicy i musi NATYCHMIAST trafić na stół operacyjny!*

Możemy się tylko domyślać jaka była historia Lusi. Nie raz mieliśmy do czynienia z hodowcami. Wiemy, że kotka, która się zestarzeje i już nie rodzi miotów na sprzedaż, staje się niepotrzebna…

Lusia została oceniona na 10 lat.

A dodatkowo, jeśli kotka jest chora - będzie tylko skarbonką…

Jedni oddają takie koty w “dobre ręce”, do “dobrych domów”, nawet po wielu wspólnych latach. To biznes a nie miejsce na sentymenty.

Lusia się zużyła i ktoś zwyczajnie się jej pozbył, to nie może być przypadek - sama przecież nie poszła do lasu…

Teraz Lusia zostawia za sobą stare życia i rozpoczyna nowe. O ile się uda, bo stan Lusi jest nadal słaby a kotka źle czuje się po zabiegu.

Ma problemy z apetytem. I nic dziwnego! W USG widać zapalenie trzustki i żołądka…!Konieczne będzie leczenie i codzienne kroplówki…

Prosimy o pomoc! Koszt samego zabiegu to 1300 zł. a do tego dochodzi mnóstwo badań, hospitalizacja, leki, kroplówki… Potrzebujemy Was!